- Kizashi
- Liczba postów : 11
Join date : 01/08/2021
Akuza Kizashi - KP
Nie Sie 08, 2021 7:18 pm
Imię i nazwisko: Akuza Kizashi
Wiek: 15 lat
Rasa: Człowiek
Klasa: Wojownik
Wygląd: Chłopak, gdyż jeszcze za wcześnie, by nazwać go mężczyzną mierzy dokładnie 170 cm wzrostu. Wyposażony w złote oczy oraz ciemnożółte włosy w stylu artystycznego nieładu. Mówiąc prościej na głowie ma czuprynę, gdzie grzywka mocno opada na wielkie czoło Ziemianina. Dobrze zbudowany jak na tak młody wiek, dzięki ciężkiej pracy na polu. Górna część odzienia to typowa dla tutejszych farmerów koszula, którą Kizashi przyozdobił czarną przepaską zawiniętą wokół pasa. Żółte spodnie oraz ciemne buty sięgające ponad kostki są nieodłącznym elementem ubioru naszego bohatera. Dłonie ma owinięte białym bandażem wskutek ciężkich robót, jednakże prawdziwy powód tego to upodobnić się do mistrzów sztuk walki widzianych w czasopismach przez Akuzę.
Charakter: Na co dzień nasz bohater jest uczynnym i przyjaznym chłopakiem. Nieprzeciętny humor oraz tęgi umysł czynią z niego wspaniałego towarzysza do rozmów. Często żartuje z siebie samego, ale niektórym także nie oszczędzi sarkastycznych uwag. Oczywiście w dobrej wierze, nie ze względu na złośliwość. Można wypowiadać się o nim w samych superlatywach, jednakże każdy musi mieć tą ciemną stronę. Poza tymi pięknymi cechami, dysponuje również wrednym charakterem wyłącznie dla niektórych, szczególnie gdy krzywdzi się w Jego obecności zwierzęta lub bliskich. Wobec tego nie potrafi być obojętny. Staje w obronie słabszych i nie odpuści, dopóki tacy gnoje nie dostaną nauczki. Mściwy? Jak najbardziej, kiedy sytuacja tego wymaga. W pierwszej kolejności dba o swoich przyjaciół, dopiero potem myśli o sobie. Uczono go, iż przemoc rodzi przemoc, lecz w takim świecie niekiedy trzeba użyć argumentu siły, żeby obronić innych przed agresją obcych osób. Mimo wszystko należy stanąć w obronie. Upomnienie zwyczajnie nie wystarcza...
Historia: Tak naprawdę nie wiadomo wiele o przeszłości Kizashi'ego. Według słów osób, które postanowiły wziąć pod swoje skrzydła młodziaka, znaleziono go w pobliskiej stajni pośród siana. Zmęczony i brudny siedział wtulony w swoje kolana. Jedynym towarzyszem był źrebak. Jeden drugiemu w żaden sposób nie wadził. Chłopak często głaskał towarzysza po grzywie i już wtedy było wiadomo, że blondyn dysponuje niezwykłą empatią wobec zwierząt. Według opowieści staruszka, Kizashi'ego próbowali wyciągnąć ze stajni, a kiedy z trudem im się to udało, młodziak wyrwał się i natychmiast wracał do swojego najbliższego kolegi. Do Ogierka. Nie trudno było się domyślić, że jak ma opuścić zaniedbaną stajnię to muszą ich obu przygarnąć. Nie ma innej opcji. Z uśmiechem na ustach, staruszek poczęstował smakołykiem źrebaka, po czym wyciągnął kolejnego próbując zachęcić konia do opuszczenia stajni. W ślad za źrebakiem ruszył także Kizashi. Dla tej dwójki znaleźli miejsce w stodole zapewniając im stały dostęp do świeżej wody i trzy dania dziennie.
Niespełna dziewięcioletni chłopak wciąż nocował u boku swojego przyjaciela. Byli wręcz nierozłączni. Pewnego razu, kiedy farmerzy machali w kierunku blondyna, żeby do nich podszedł, Kizashi nagle się wycofał tyłem do stodoły, jednakowoż został sprytnie powstrzymany przez nikogo innego jak Ogierka, który sukcesywnie popychał swoją głową młodzieńca, ażeby zbliżyć go do grupy uśmiechniętych rolników. Akuza czuł się skonfundowany, lecz dzięki wyraźnym sygnałom małego konia postanowił pójść za ciosem i z ukłonem wykrzyczał słowa podziękowań do pozostałych farmerów. Ci z uśmiechem na ustach powitali go w gronie farmerów. Źrebak obserwował wszystko z bliska, on również się tutaj zaadoptował. W tym momencie historia pisze się od początku. Kizashi pomagał na roli już od najmłodszych lat. Częściej rozmawiał z innymi, ale ciągle spał w stodole wraz ze swoim towarzyszem. Już to się nie zmieniło.
Mijały kolejne lata, zarówno Ogierek jak i Kizashi dorośli już wystarczająco, żeby wypełniać swoje zadania w pełnej dyspozycji. Koń pomagał w transporcie, zaś blondyn pracował ciężko na polu. Pomoc ta sprawiała im radość. Gdyby nie zostali odnalezieni zapewne byliby już martwi. Chcą odwdzięczyć się farmerom za łaskę i pomoc jaką im okazali. Podczas ciężkich robót, nasz bohater wyrobił sobie stalowe mięśnie. Farmę odwiedzała pewna młoda niewiasta, która przynosiła od czasu do gazety o sytuacji w większych miastach. Nie wyglądało to dobrze, jednak dział jaki budził zainteresowanie u blondyna to sztuki walki. Zaczął bardzo interesować się tym tematem. Chciał się upodobnić do zawodników biorących udział w turnieju walki. Nocami znikał głębiej w las i jeszcze bardziej samodoskonalił się. Zwykła praca na roli mu nie wystarczyła. Dosłownie był wulkanem energii. Właściciel farmy nawet raz go na tym przyłapał, gdy sprawdzał co u konia. Ruszył za nim i obserwował z ukrycia. W odpowiednim momencie podszedł i pouczył chłopaka, żeby ten wykorzystał siłę jedynie w obronie innych. Nie samemu z siebie, bo do niczego dobrego to nie prowadzi. Położywszy starczą dłoń na czuprynie chłopaka, ten powiedział, że traktuje go jak syna, którego nigdy nie miał. Łzy u obu mężczyzn popłynęły po policzkach, a ostatecznie Kizashi rzucił się w ramiona staruszka, który opiekował się nim przez ten cały czas. Blondyn wciąż wymykał się po północy, ale wziął słowa opiekuna do serca i już wiedział kim chce zostać.
Któregoś dnia, nasz bohater dostał zadanie, żeby nadzorować przekazanie towaru, który był na wyposażeniu Ogierka. Pozostali mieli inne zajęcia i nasz bohater zgłosił się na ochotnika. Podróżował na swoim wiernym towarzyszu, koniu. Łącząca ich więź nigdy nie przestała istnieć. Podczas podróży, Akuza natknął się na opuszczony budynek. Ciekawość wzięła górę i rozejrzał się po pustostanie. Natknąwszy się na zwłoki jakiegoś faceta odwrócił wzrok. Widok nie był przyjemny, a zwiastowało to nieszczęście. Kizashi uznał to za czysty przypadek i kontynuował podróż do miasta. Coś mu jednak spokoju nie dawało, jednakże nie chciał pochopnych wniosków wyciągać. Ów budynek znajdował się niedaleko farmy, na której się wychowywał. Po godzinnej podróży, Kizashi znalazł się na miejscu docelowym, rozładował towar i postanowił wrócić do domu. W trakcie powrotu dostrzegł unoszący się dym, miejsce tego przypadku pokrywało się z ich domostwem. - Ogierku, biegnij ile sił w kopytach! - Krzyknął, a Jego towarzysz od razu przyspieszył tempo i biegł przed siebie z zawrotną szybkością, jak nigdy dotąd. Akuza wciąż powtarzał, że to nie może być prawda. Podróż powrotna zajęła dwa razy mniej czasu niż poprzednio. Na miejscu zastali rozprzestrzeniający się ogień. To była tragedia. Koń wyrażał swój niepokój podnosząc przednie kopyta jakby chciał uciec. Z trudem udało się powstrzymać zapędy Ogierka. Dostrzegł jedynie tajemniczą postać zakrytą płaszczem.
Dostrzegł swego rodzaju włochaty ogon. Nie ujrzał twarzy, a kiedy chciał to sprawdzić, ów Jegomość zwyczajnie odleciał. Jak tego dokonał? Nie wiadomo. Być może to jakaś sztuczka, o której nigdy nie słyszał. Ogierek nadal odczuwał niepokój, Kizashi głaskał konia, żeby ten się uspokoił, choć sam z trudem trzymał nerwy na wodzy. Oddelegował się w inne miejsce, żeby oszczędzić tragicznego widoku i uczuć. Po długiej przechadzce znaleźli się na rzeką, gdzie Ogierek zaspokoił pragnienie, a chłopak czuł gniew, odsunąwszy się od zwierzaka na kilkaset metrów, Kizashi dał upust swoim emocjom, a wokół niego pojawiła się tajemnicza śnieżnobiała poświata. Wyładował swój gniew na pobliskim drzewie, uderzał bez opamiętania, po kilkunastu ciosach opadł na wielką roślinę i rozpaczał przez dłuższy czas. Poliki mokre od łez, dłonie zakrwawione wskutek obijania kawałka drewna. Opierał się tak przez piętnaście minut o ten obity dąb. Po tym czasie dołączył do swojego towarzysza i ze smutkiem w oczach podążyli w stronę Słońca. O niczym innym nie myślał, jak o odnalezieniu tajemniczego osobnika. Odnaleźli drewniany budynek i tam zatrzymali się na dłużej. Wodopój był dość blisko, więc miejscówka zdawałaby się dobra na początek. Chłopak nieprędko zapomni o wspomnieniach związanych z rodziną zastępczą na farmie. Stało się to czego najbardziej obawiał się młodziak. Zastanawiał się czym mógł zawinić, że przeznaczenie spowodowało utratę osób, z którymi spędził praktycznie połowę życia. Nie znając swojej prawdziwej rodziny, zostawiony na pastwę losu. Nic nie pamiętał sprzed znalezieniem się w zrujnowanej stajni. Może to i lepiej? Te najpiękniejsze wspomnienia mogłyby wymazać te okropne. Póki co nasz bohater trzymał się blisko swojego zwierzęcego druha, obawiał się jednak, iż ich ścieżki się rozłączą, bowiem nie chciał mieszać Ogierka w swoją wendettę.
Techniki startowe:
- Kiai
- Ki Blast
- Bukujutsu
Planeta/Miejsce zamieszkania:Zaświaty Ziemia
Wiek: 15 lat
Rasa: Człowiek
Klasa: Wojownik
Wygląd: Chłopak, gdyż jeszcze za wcześnie, by nazwać go mężczyzną mierzy dokładnie 170 cm wzrostu. Wyposażony w złote oczy oraz ciemnożółte włosy w stylu artystycznego nieładu. Mówiąc prościej na głowie ma czuprynę, gdzie grzywka mocno opada na wielkie czoło Ziemianina. Dobrze zbudowany jak na tak młody wiek, dzięki ciężkiej pracy na polu. Górna część odzienia to typowa dla tutejszych farmerów koszula, którą Kizashi przyozdobił czarną przepaską zawiniętą wokół pasa. Żółte spodnie oraz ciemne buty sięgające ponad kostki są nieodłącznym elementem ubioru naszego bohatera. Dłonie ma owinięte białym bandażem wskutek ciężkich robót, jednakże prawdziwy powód tego to upodobnić się do mistrzów sztuk walki widzianych w czasopismach przez Akuzę.
Charakter: Na co dzień nasz bohater jest uczynnym i przyjaznym chłopakiem. Nieprzeciętny humor oraz tęgi umysł czynią z niego wspaniałego towarzysza do rozmów. Często żartuje z siebie samego, ale niektórym także nie oszczędzi sarkastycznych uwag. Oczywiście w dobrej wierze, nie ze względu na złośliwość. Można wypowiadać się o nim w samych superlatywach, jednakże każdy musi mieć tą ciemną stronę. Poza tymi pięknymi cechami, dysponuje również wrednym charakterem wyłącznie dla niektórych, szczególnie gdy krzywdzi się w Jego obecności zwierzęta lub bliskich. Wobec tego nie potrafi być obojętny. Staje w obronie słabszych i nie odpuści, dopóki tacy gnoje nie dostaną nauczki. Mściwy? Jak najbardziej, kiedy sytuacja tego wymaga. W pierwszej kolejności dba o swoich przyjaciół, dopiero potem myśli o sobie. Uczono go, iż przemoc rodzi przemoc, lecz w takim świecie niekiedy trzeba użyć argumentu siły, żeby obronić innych przed agresją obcych osób. Mimo wszystko należy stanąć w obronie. Upomnienie zwyczajnie nie wystarcza...
Historia: Tak naprawdę nie wiadomo wiele o przeszłości Kizashi'ego. Według słów osób, które postanowiły wziąć pod swoje skrzydła młodziaka, znaleziono go w pobliskiej stajni pośród siana. Zmęczony i brudny siedział wtulony w swoje kolana. Jedynym towarzyszem był źrebak. Jeden drugiemu w żaden sposób nie wadził. Chłopak często głaskał towarzysza po grzywie i już wtedy było wiadomo, że blondyn dysponuje niezwykłą empatią wobec zwierząt. Według opowieści staruszka, Kizashi'ego próbowali wyciągnąć ze stajni, a kiedy z trudem im się to udało, młodziak wyrwał się i natychmiast wracał do swojego najbliższego kolegi. Do Ogierka. Nie trudno było się domyślić, że jak ma opuścić zaniedbaną stajnię to muszą ich obu przygarnąć. Nie ma innej opcji. Z uśmiechem na ustach, staruszek poczęstował smakołykiem źrebaka, po czym wyciągnął kolejnego próbując zachęcić konia do opuszczenia stajni. W ślad za źrebakiem ruszył także Kizashi. Dla tej dwójki znaleźli miejsce w stodole zapewniając im stały dostęp do świeżej wody i trzy dania dziennie.
Niespełna dziewięcioletni chłopak wciąż nocował u boku swojego przyjaciela. Byli wręcz nierozłączni. Pewnego razu, kiedy farmerzy machali w kierunku blondyna, żeby do nich podszedł, Kizashi nagle się wycofał tyłem do stodoły, jednakowoż został sprytnie powstrzymany przez nikogo innego jak Ogierka, który sukcesywnie popychał swoją głową młodzieńca, ażeby zbliżyć go do grupy uśmiechniętych rolników. Akuza czuł się skonfundowany, lecz dzięki wyraźnym sygnałom małego konia postanowił pójść za ciosem i z ukłonem wykrzyczał słowa podziękowań do pozostałych farmerów. Ci z uśmiechem na ustach powitali go w gronie farmerów. Źrebak obserwował wszystko z bliska, on również się tutaj zaadoptował. W tym momencie historia pisze się od początku. Kizashi pomagał na roli już od najmłodszych lat. Częściej rozmawiał z innymi, ale ciągle spał w stodole wraz ze swoim towarzyszem. Już to się nie zmieniło.
Mijały kolejne lata, zarówno Ogierek jak i Kizashi dorośli już wystarczająco, żeby wypełniać swoje zadania w pełnej dyspozycji. Koń pomagał w transporcie, zaś blondyn pracował ciężko na polu. Pomoc ta sprawiała im radość. Gdyby nie zostali odnalezieni zapewne byliby już martwi. Chcą odwdzięczyć się farmerom za łaskę i pomoc jaką im okazali. Podczas ciężkich robót, nasz bohater wyrobił sobie stalowe mięśnie. Farmę odwiedzała pewna młoda niewiasta, która przynosiła od czasu do gazety o sytuacji w większych miastach. Nie wyglądało to dobrze, jednak dział jaki budził zainteresowanie u blondyna to sztuki walki. Zaczął bardzo interesować się tym tematem. Chciał się upodobnić do zawodników biorących udział w turnieju walki. Nocami znikał głębiej w las i jeszcze bardziej samodoskonalił się. Zwykła praca na roli mu nie wystarczyła. Dosłownie był wulkanem energii. Właściciel farmy nawet raz go na tym przyłapał, gdy sprawdzał co u konia. Ruszył za nim i obserwował z ukrycia. W odpowiednim momencie podszedł i pouczył chłopaka, żeby ten wykorzystał siłę jedynie w obronie innych. Nie samemu z siebie, bo do niczego dobrego to nie prowadzi. Położywszy starczą dłoń na czuprynie chłopaka, ten powiedział, że traktuje go jak syna, którego nigdy nie miał. Łzy u obu mężczyzn popłynęły po policzkach, a ostatecznie Kizashi rzucił się w ramiona staruszka, który opiekował się nim przez ten cały czas. Blondyn wciąż wymykał się po północy, ale wziął słowa opiekuna do serca i już wiedział kim chce zostać.
Któregoś dnia, nasz bohater dostał zadanie, żeby nadzorować przekazanie towaru, który był na wyposażeniu Ogierka. Pozostali mieli inne zajęcia i nasz bohater zgłosił się na ochotnika. Podróżował na swoim wiernym towarzyszu, koniu. Łącząca ich więź nigdy nie przestała istnieć. Podczas podróży, Akuza natknął się na opuszczony budynek. Ciekawość wzięła górę i rozejrzał się po pustostanie. Natknąwszy się na zwłoki jakiegoś faceta odwrócił wzrok. Widok nie był przyjemny, a zwiastowało to nieszczęście. Kizashi uznał to za czysty przypadek i kontynuował podróż do miasta. Coś mu jednak spokoju nie dawało, jednakże nie chciał pochopnych wniosków wyciągać. Ów budynek znajdował się niedaleko farmy, na której się wychowywał. Po godzinnej podróży, Kizashi znalazł się na miejscu docelowym, rozładował towar i postanowił wrócić do domu. W trakcie powrotu dostrzegł unoszący się dym, miejsce tego przypadku pokrywało się z ich domostwem. - Ogierku, biegnij ile sił w kopytach! - Krzyknął, a Jego towarzysz od razu przyspieszył tempo i biegł przed siebie z zawrotną szybkością, jak nigdy dotąd. Akuza wciąż powtarzał, że to nie może być prawda. Podróż powrotna zajęła dwa razy mniej czasu niż poprzednio. Na miejscu zastali rozprzestrzeniający się ogień. To była tragedia. Koń wyrażał swój niepokój podnosząc przednie kopyta jakby chciał uciec. Z trudem udało się powstrzymać zapędy Ogierka. Dostrzegł jedynie tajemniczą postać zakrytą płaszczem.
- Spoiler:
Dostrzegł swego rodzaju włochaty ogon. Nie ujrzał twarzy, a kiedy chciał to sprawdzić, ów Jegomość zwyczajnie odleciał. Jak tego dokonał? Nie wiadomo. Być może to jakaś sztuczka, o której nigdy nie słyszał. Ogierek nadal odczuwał niepokój, Kizashi głaskał konia, żeby ten się uspokoił, choć sam z trudem trzymał nerwy na wodzy. Oddelegował się w inne miejsce, żeby oszczędzić tragicznego widoku i uczuć. Po długiej przechadzce znaleźli się na rzeką, gdzie Ogierek zaspokoił pragnienie, a chłopak czuł gniew, odsunąwszy się od zwierzaka na kilkaset metrów, Kizashi dał upust swoim emocjom, a wokół niego pojawiła się tajemnicza śnieżnobiała poświata. Wyładował swój gniew na pobliskim drzewie, uderzał bez opamiętania, po kilkunastu ciosach opadł na wielką roślinę i rozpaczał przez dłuższy czas. Poliki mokre od łez, dłonie zakrwawione wskutek obijania kawałka drewna. Opierał się tak przez piętnaście minut o ten obity dąb. Po tym czasie dołączył do swojego towarzysza i ze smutkiem w oczach podążyli w stronę Słońca. O niczym innym nie myślał, jak o odnalezieniu tajemniczego osobnika. Odnaleźli drewniany budynek i tam zatrzymali się na dłużej. Wodopój był dość blisko, więc miejscówka zdawałaby się dobra na początek. Chłopak nieprędko zapomni o wspomnieniach związanych z rodziną zastępczą na farmie. Stało się to czego najbardziej obawiał się młodziak. Zastanawiał się czym mógł zawinić, że przeznaczenie spowodowało utratę osób, z którymi spędził praktycznie połowę życia. Nie znając swojej prawdziwej rodziny, zostawiony na pastwę losu. Nic nie pamiętał sprzed znalezieniem się w zrujnowanej stajni. Może to i lepiej? Te najpiękniejsze wspomnienia mogłyby wymazać te okropne. Póki co nasz bohater trzymał się blisko swojego zwierzęcego druha, obawiał się jednak, iż ich ścieżki się rozłączą, bowiem nie chciał mieszać Ogierka w swoją wendettę.
Techniki startowe:
- Kiai
- Ki Blast
- Bukujutsu
Planeta/Miejsce zamieszkania:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach