Dragon Ball PBF - Another Universe ~KAI~
ZAMKNIĘTE

Join the forum, it's quick and easy

Dragon Ball PBF - Another Universe ~KAI~
ZAMKNIĘTE

Go down
Snowy
Snowy
Liczba postów : 20
Join date : 06/08/2021

Snowy the cornflakes  Empty Snowy the cornflakes

Wto Wrz 14, 2021 3:30 pm
Tutaj będą znajdywały się przygody SS, które będą zawierały materiały przeznaczone dla dorosłych i osoby powyżej trzydziestego roku życia. Jeżeli nie przekraczasz IQ powyżej 70, nie oddychaj.

Snowy the cornflakes  Tumblr10
Snowy
Snowy
Liczba postów : 20
Join date : 06/08/2021

Snowy the cornflakes  Empty Re: Snowy the cornflakes

Wto Wrz 14, 2021 6:57 pm
Plan by zniszczyć wszystkich Boneye's. Część pierwsza: Arena.

Snowy the cornflakes  Galact10

Kruche, pomyślał młodzik łamiąc kark przeciwnika. Odrzucając truchło na bok, jego spojrzenie zwróciło się nad naciągającą grupę wściekłych wojowników. Teraz zapowiadało się o wiele trudniej, można rzecz że sytuacja bez wyjścia. W jego stronę zmierzało spokojnie koło dziesięciu osobników różnej rasy, a w ich oczach było pragnienie zwycięstwa... Jak doszło do tego, że znalazł w takiej sytuacji?

- Kilka godzin wcześniej-

Siedząc wygodnie w fotelu, Snowy wyglądał przez okno i podziwiał próżnię. Był to dość nudny i niezbyt wyjątkowy dzień, można rzecz że najlepiej byłoby zasnąć i obudzić się dopiero jutro. Jednak nim młodzik przymknął oczy, do jego pokoju zawitał żołnierz. Był to przedstawiciel ośmiornico-ludzkiej rasy, jego skóra była w kolorze purpurowym. Zawszę było ich pełno, chyba najbardziej liczna rasa w kosmosie. Zasila każde wojsko.
- Witaj Snowy, dostałem polecenie by przekazać ci instrukcje do następnej misji.
Odparł łagodnie, po czym pozwolił sobie wejść. Po chwili wręczył jedną kartkę młodzikowi, którą zaczął od razu przeglądać. Na papierze było zdjęcie jakiejś kobiety, jej dane i miejsce obecnego pobytu.
Spoiler:
- Ostatnio gang boneye's napadł na jedną z placówek lorda Coolera i ukradli pewien przedmiot, był on zamknięty w srebrnej szkatułce. Jest podobno ważny dla niego i chce go odzyskać, niestety...
Tutaj na chwilę przerwał, jakby nie chciał czegoś mówić. Jednak młodzik od razu pokiwał głową na boki, po czym odparł ,,Wyduś to z siebie'' na co żołnierz od razu zareagował.
- Wcześniej wysłaliśmy oddział, jednak nikt do tej pory nie wrócili. Ostatni przekaz był z Areny Dun.
Snowy od razu się obudził, samo słowo arena już na niego podziałało. Mogło to odmienić jego dzień, który i tak był wystarczająco nudny. Wyskakując ze swojego fotela, od razu wyszedł ze swojego pokoju i skierował się do hangaru. Żołnierz nie zdążył już nic dodać, po prostu został zignorowany.
W hangarze jednak został zatrzymany przez grupkę żołnierzyków, którzy jak się okazało po chwili byli jego oddziałem którym miał najechać na Arenę Dun. Cóż, nie miał zamiaru się teraz wykłócać i odsyłać. Dlatego postanowił po prostu polecieć z grupą i tak też się stało, lot do Dun zajął kilka godzin. Czym było dokładnie Dun? Kosmiczna stacja, przerobiona dawno temu na arenę. Nielegalne walki, hazard i tym podobne rzeczy. Mało znane i ciężko znaleźć, niestety nie ciężko dla Coolera.
Po zawitaniu na arenę, Snowy zwrócił się do sześcioosobowej załogi.
- Chciałbym żebyście zostali na statku i poczekali na odpowiedni moment, ja w tym czasie rozejrzę się za pudełeczkiem.
Przy okazji młody zdjął scouter i zostawił go, chciał wtopić się w tłum. Co trudno tutaj nie będzie, wystarczy zapisać się na walki arenowe.
- Odpowiedni moment? Czyli kiedy.
Spytał żołnierz, na co Snowy odparł ,,Jaki uznasz za stosowny'' po czym opuścił statek.

Niedługo po tym, jak opuścił resztę załogi. Snowy udał się do recepcji, gdzie znajdywały się zapisy na dzisiejsze walki. Przy ladzie stała nieznanej mu rasy kosmitka, która posiadała zbyt duże naturalne piersi i brak oczu. Jedynie jej rude włosy przysłaniały pół twarzy, a jej ubiór był dość skąpy by go nawet opisywać.
- Czyżbyś się zgubił malutki?
Odparł, co wywołało presję na Snowy'm. Wiadomo, że był niski i wyglądał jak dziecko, ale bez przesady. Jego uroda nie może być od tak oznaką jego osoby!
- Chciałem się zapisać na walki.
Odparł, jednak jedyne z czym się spotkał to odmową. Gdyż regulamin, punk trzeci - Dzieci nie mogą brać udziału w walkach. No kto by się spodziewał, że nielegalna arena. Pełna bandytów, narkotyków i kij wie czego jeszcze. Jest na tyle dobroduszna, że nie pozwala dzieciom brać udziału w walkach!! Tutaj Snowy poległ, nie wiedział co począć. Przecież nie będzie wmuszał tego siłą, ani tym bardziej słowami. Pozostaje więc..
- Możemy zrobić wyjątek..
Nieznajomy głos dotarł do uszu recepcjonistki jak i młodego, a zza pleców Snowka wyłoniła się dwumetrowa kobieta. Błękitna cera, brunetka i blizna na prawym oku. Nie ma wątpliwości, to była Ręka! Renka? Romka! Zapomniał, kto by pomyślał.
Chłopak odwrócił się całkowicie w stronę kobiety, była wysoka ale nie tak bardzo obdarowana cycem jak recepcjonistka. Za to bardziej umięśniona, co było znacznie... Ciekawsze.
- Pani Zanyo, regulamin..
Zaczęła mówić cycata, jednak Zanya przerwała jej unosząc prawą dłoń na wysokość swojej klatki piersiowej. Odparła po krótce, że to na jej koszt. Snowy nie do końca rozumiał, ale raczej dzięki niej dostał się na arenę. Tak więc nie miał zamiaru komentować, po prostu stał w ciszy.
Jednak ta cisza została przerwana, gdy kobitka przykucnęła i pogłaskała młodzika po jego włosach.
- Nie wiedziałam, że twój gatunek ma włosy i tym bardziej nigdy nie widziałam go walczącego na arenie. Czemu tu jesteś?
Spytała, po czym wyprostowała się. Wciąż przyglądając się młodzikowi, uśmiechała się troszkę dziwnie. Ni to szyderczo, ni złowrogo. Nie wiedział jak to określić, ale musiał odpowiedzieć szybko by nie zepsuć swojej przykrywki.
- Lubię walczyć..
Odpowiedział tak od siebie, nie zastanawiając się długo. Ta wiadomość uradowała Zanye, która po chwili odwróciła się i zaczęła iść w swoją stronę.
- Jak przeżyjesz, znajdź mnie.
Rzuciła na sam koniec, po czym zniknęła. A sam młodzik nie zastanawiał się zbytnio nad sensem tego spotkania, ani czymkolwiek. Po prostu udał się bezpośrednio na arenę, gdzie czekało na niego spore wyzwanie. Czyli przeżyć.
Jak okazało się, dzisiejszym tematem był Battle Royal. Wszyscy na wszystkich, tylko jeden zostanie zwycięzcą. No tego się akurat nie spodziewał, lecz nie było już odwrotu. Ogólnie na arenie znajdywało się czterdzieści osób, każdy był podekscytowany i nastawiony na zwycięstwo. Każdy poza Snowy'm, on raczej nie szukał zwycięstwa.

Snowy the cornflakes  19618590559c5c9e755f073f64b87215807cf55b_hq
- Witajcie drogie panie i wspaniali panowie, dziś w to pięciolecie Areny Dun. Będziemy świętować do upadłego, pić i jeść. Obstawiać i wygrywać lub płakać i przegrywać. Dzisiaj zaczniemy od najbardziej krwawej i brutalnej walki, która zwie się BATTLE ROYALE!! Czterdzieści osób zmierzy się ze sobą na arenie i tylko jedna wyjdzie z tego cało. Kto to będzie? Ja wam nie powiem, ale możecie obstawiać. Zwycięzca bierze wszystko, a przegrany odchodzi z pustymi rękami!
Tak więc komentator pojawił się na latającej platformie, jakiś grzboczłek. Cholera wie, ale to nie miało znaczenia. Zaraz miał zabrzmieć dźwięk, który oznaczał rozpoczęcie walki. Snowy spoglądał przed siebie i nie wiedział co o tym wszystkim myśleć, po prostu będzie musiał wykonać swoje zadanie. *Uderzenie w gong* Głośny metaliczny dźwięk okrył arenę, wszyscy niczym dzikie bestie rzucili się sobie do gardeł. Wszyscy poza młodym, który stał spokojnie i oczekiwał na swojego oprawcę.
Pierwszym był  pomarańczowo skóry kosmita, który w większej części ciał miał jakby kolce? Był gruby i nawet wielki, wyglądał znajomo. Jednak Snowy nie mógł sobie przypomnieć, gdzie widział już taką istotę.
Snowy the cornflakes  Dodori10

Mierzył spokojnie ponad dwa metry, choć mógł się mylić.
- Hah ciebie zmiażdżę pierwszego kruszynko.
Rzekł z pewnością siebie w głosie, po czym rzucił się w stronę młodego. Była to wręcz prosta i głupia szarża, przeciwnik uniósł dłonie nad siebie. Jakby chciał tym przekazać, że zaraz złapie go w uścisk. Spoglądając na to, że jego ręce są pokryte kolcami to raczej był jego plan. Snowy nie miał zamiaru uciekać, ani tym bardziej unikać. Po prostu zamachnął się prawą ręką na lewy bok, a gdy oponent był wystarczająco blisko z całej siły wyprowadził cios w jego brzuch. Było widać jak pięść nurkuje w jego brzuchu, a sam wyraz twarzy grubego pokazywał iż było to za wiele dla niego. Zatrzymując się w miejscu, po chwili cofnął się na dwa kroki i złapał za brzuch. Nie minęła sekunda, a jego świadomość zanikła a nieprzytomne cielsko legło na piaszczysty ring.
Walka nabierała tempa, co chwila ktoś padał na ziemię. Czy to martwy, nieprzytomny. Nie miało to znaczenia, najgorzej się zaczęło robić gdy Snowy powalił bezproblemowo kolejnego przeciwnika. Większość zaczęła odczuwać zagrożenie z jego strony, dlatego też coraz częściej kierowano w jego stronę spojrzenie. Walki jakby powoli zaczęły łagodnieć.
- Mam cię!
Wykrzyczał nieznany osobnik, był to różowo skóry człowiek. Nieznana mu rasa, ale zaatakował akurat jak Snowy się zamyślił. Uderzył młodzika prosto w prawy polik, swoją różową pięścią. Niestety wojownik był dość niewzruszony, troszkę mu się tylko główka przechyliła pod naciskiem pieści. Jednak w ramach odwetu, on po prostu obrócił się i ogonem podciął oponenta. Wywracając się na ziemię, przeciwnik pod sam koniec został złapany za głowę. Młodzik trzymając rączkami jego główkę, chwilę nią pokręcił w prawo i lewo.
Kruche, pomyślał i następnie złamał kark wojownika. Jego truchło po prostu odrzucił na bok. W tym samym momencie jego wzrok skierował się na grupę wojowników różnych ras, którzy wściekli szarżowali w jego stronę. W oczach płonęło pragnienie zwycięstwa za wszelką cenę, ale żeby wygrać muszą wpierw pozbyć się największego zagrożenia na arenie. A był nim Snowy!
Tym razem chłopak nie mógł pozostać w miejscu, musiał się przygotować na najgorsze i nieoczekiwane. Dziesięciu oponentów to i dla niego za dużo, nawet jeżeli mają niski poziom siły.
Dlatego nie czekając na nich, młodzik zaczął biec w ich stronę. Pierwszy przeciwnik to był Namekian, który zamachnął się swoją lewą ręką i po chwili wystrzelił nią w stronę młodego. Ręka zaczęła się wydłużać, ale Snowy po prostu wyskoczył do przodu unikając pochwycenia i tym samym wbił się kolanem w twarz zielonego warzywa. Znokautowane ciało Nameka upadło na ziemie, jednocześnie wylądował chang i od razu obrócił się by podciąć nogi następnego wroga. Był nim niebiesko skóry humanoid, który wyglądał troszkę jak człowiek. Po podcięciu jego nóg, młodzik od razu wyprowadził cios lewą pięścią w jego twarz. Przy naporze siły, niebiesko skóry stracił przytomność. Tym razem zza pleców Snowiego, pojawił się kolejny. Który chciał uderzyć go bezpośrednio w tył głowy, jednak wojownik odwrócił się w ostatniej chwili i pochwycił prawą dłoń jaszczuroluda. Nie miał zamiaru go uderzyć, po prostu wykorzystał go jako broń i zaczął kręcić się razem z nim. Wykorzystując jego ciało by obijać innych, a dokładnie trafiając dwóch kolejnych. Kiedy jego główka miała już dość kręcenia, po prostu wypuścił jaszczura i rzucił nim w szóstego gościa. Tak więc w chwilę z dziesięciu pozostało tylko czterech, z czego dwóch przypuściło już swój atak zasypując młodzika gradem ciosów. Zmuszony do obrony, śnieżek zaczął powoli stawiać kroki do tyłu. W tym samym czasie ponownie zza jego pleców pojawił się zamaskowany osobnik, który wypuścił z dłoni pocisk ki. Nie było jak tego uniknąć, więc po prostu wojownik dostał bezpośrednio w prawy bark. Eksplozja była spora i odrzuciła dwójkę napastników, sama zbroja uległa sporemu zniszczeniu. Na szczęście bark był cały, jednak rana sączyła się krwią. Zamaskowany osobnik ponownie przygotował pocisk ki, jednak tym razem przeleciał obok główki młodego i trafił dziewiątego osobnika.
- Możemy przejść do... / -PANIE I PANOWIE ZOSTAŁO TYLKO DWÓCH, MOŻEMY PRZEJŚĆ DO FINAŁU!!
Tak więc zamaskowanemu przerwał sędzia i wtrącił swój komentarz, który był o wiele głośniejszy. No ale wracając do walki, która mogła się dopiero rozpoczynać. Zamaskowany był odziany w czarną zbroję i hełm, miał pelerynę i był dość niehonorowy. Jednak to nie wszystko, ponieważ po chwili wyciągnął zza pazuchy nóż. Był to dość spory nóż i pewnie niebezpieczny.
- Nagroda będzie moja!
Snowy the cornflakes  Images10

Koniec części pierwszej.
Snowy
Snowy
Liczba postów : 20
Join date : 06/08/2021

Snowy the cornflakes  Empty Re: Snowy the cornflakes

Wto Wrz 14, 2021 8:19 pm
Plan by zniszczyć wszystkich Boneye's. Część druga: Rozstanie.


Można powiedzieć, że bark zaczął ciut doskwierać. Jednak kolejne natarcie zamaskowanego oponenta zdołało przebić się i ranić prawy bok Snowiego, kolejna nieprzyjemna rana i prawdopodobnie ciut niebezpieczna. Jednak to nie sprawiło, że młodzieniec się cofną. Wręcz parł na przód i to z lekkim uśmiechem na ustach. Kiedy tylko zbliżał się do zamaskowanego, ten postanowił zaszarżować ze swoim nożem. Obydwoje wojowników zbliżało się do siebie, niestety najbliżej był nóż. Szybkie cięcie powędrowało na lewy polik śnieżki, który w ostatnim momencie się uchylił i jednocześnie przygotował mocny podbródkowy, którym wbił się z wyskoku by nadać sobie ciut rozpędu i dodatkowej siły uderzenia. Hełm wystrzelił jak korek od szampana, zza hełmu wyłoniła się śnieżnobiała postać. Można powiedzieć, że był już w tym momencie nieprzytomna. Jednak nim zdążyła upaść na plecy, przez chwilę wisiała w powietrzu. Jedno solidne uderzenie, tyle wystarczyło by powalić ostatniego wojownika areny Dun.
- To było nawet całkiem..,
- PROOOOSZĘ PAŃSTWA MAMY ZWYCIĘZCĘ, SNOOOOWY!!!
Tłum zaczął bić brawo, wszyscy wokół zaczęli być głośni i dość upierdliwi dla uszu młodego. Tak czy siak, gdy tylko walka dobiegła końca. Młodzieniec postanowił opuścić arenę i olać nagrodę, nie potrzebował pieniędzy za tą rzeź. Ważniejsze było teraz wykonać zadanie, czyli znaleźć srebrne pudełeczko. Gdy tylko Snowy opuścił arenę, natknął się na swoich towarzyszy z wojska.
- Całkiem niezła walka.
Odparł jeden, ale dostał po głowie od drugiego.
- Zabierzemy cię na statek i opatrzymy rany.
Dodał ten drugi, który uderzył tego pierwszego. Jednak Snowy pokręcił głową, po czym kazał im wracać na statek. Jeszcze nie zakończył swojego zadanie, więc wróci jak odzyska pudełko. Żołnierze co prawda nalegali, ale młodzik był najbardziej upierdliwy i zawzięty. Tak więc postawił na swoim i ruszył szukać Zanyi.
Nie minęło sporo czasu, nim znalazł go jakiś zakapturzony jegomość.
- Panna Zanya cię oczekuje, podążaj za mną.
Czas grał teraz wielką rolę, gdyż sam młodzik nie wiedział ile wytrzyma z obecnymi ranami. Jednak nie miał zamiaru teraz odpuścić, czuł niedosyt i chciał doprowadzić zadanie do końca.
Kiedy tylko znalazł się przed wejściem do nieznanego budynku, zakapturzony odszedł. Nie było na co czekać, chłopak zawitał do środka.

Snowy the cornflakes  3734060

Długie pomieszczenie, która na samym końcu miało spory stół. Chang postawił krok do środka i drzwi za nim się zamknęły, zapaliły się natomiast światła, które pokazały przeróżne przedmioty na ścianach i pułkach. Pokój był jak krypta pełna skarbów i przeróżnych przedmiotów. A na samym końcu pomieszczanie siedziała ona, Zanya. Jednak nie była sama, obok niej stał jakiś mężczyzna. Szaro skóry, szpiczaste uszy. Demon? Ciężko było powiedzieć, niestety młodzik nie znał wszystkich ras na świecie.
Snowy the cornflakes  Untitl10

- Gratulacje Snowy, wygrałeś i dotarłeś tutaj.
Odpowiedziała radośnie Zanya, która zaczęła powoli klaskać. W tym samym czasie młodzik troszkę zaczął bujać się na boczki, jednak postanowił podejść bliżej.
- Szkoda, że jesteś od Coolera. Choć jeszcze nie wszystko stracone.
Dodała, tym samym kładąc prawą rączkę na srebrnej szkatułce. Unosząc ją na wysokość swojej buźki, spoglądała na to coś małego i później na Snowy'iego.
- Zależy mi tylko na tym.
Odparł młodzik, co troszkę zasmuciło kobietę. Skrzywiła się ciut, po czym odstawiła szkatułkę.
- Mógłbyś być kimś więcej, niż tylko pionkiem. Szkoda..
Odpowiedziała, po czym zbliżyła się do młodzieńca. Troszkę pobawiła się jego włosami, następnie zaczęła się kierować do wyjścia.
- Jeżeli pokonasz Jambo, jest twoja.
To był jej ostatnie słowa, po których opuściła pomieszczenie. Został tylko Jambo, on i szkatułka. Czyli najtrudniejsze zadanie przed nami, po prostu zabrać szkatułkę. Jednak młody miał już dość i chciał szybko się z tym uwinąć, jednak rany mu w tym nie pomagały. Rozglądając się po ścianach, śnieżek spostrzegł miecz. Szabla bardziej można powiedzieć, zawszę chciał nauczyć się tym posługiwać. Dlaczego by teraz tym troszkę nie pomachać? Tak więc zdejmując szablę ze ściany, młodzik staną na przeciw Jambo. Zaczął się powoli nakręcać, aż zaśmiał się pod nosem.
- Coś cię bawi?
Spytał zimnym tonem wojownik, na co Snowy uśmiechnął się lekko i spoglądając mu w oczy odpowiedział.
- To miło być twarzą w twarz ze śmiercią raz na jakiś czas.
Zaczął mówić, a krople jego krwi kapały na ziemię.
- Właśnie w takich chwilach, jedyne co mam w myślach to walczyć do samego końca..
Przez chwilę odrywając wzrok od przeciwnika, śnieżek spojrzał w sufit. Wszystko co robił w życiu to tylko walka, posłuszeństwo i nic więcej. Jakby był tylko narzędziem w rękach innych, nic się wprawie nie liczyło. Czy to rodzina, czy służba.
- Pozycja, dokonania, pochodzenie, rasa, płeć, imię, to wszystko przestaje mieć znaczenie.
Kontynuował, przy okazji stawiając krok na przód. Jego wzrok powoli zaczął się mazać, jednak jeszcze nie było tak źle. Mógł iść dalej.
- Znikają wszystkie więzy, liczy się tylko walka... Nie dla kogoś, nie o coś... Po prostu walka.
Słowa które docierały do uszu Jambo, powoli zaczęły go ciut stresować. Nie ogarniał o co chodzi, dzieciak przecież krwawił i ledwo stał na nogach. - Co jest z nim pomyślał jedynie.
- Wspaniałe uczucie, wreszcie mogę go doświadczyć.
Po tych słowach, młody chang wyskoczył w stronę Jambo. Po prostu wyskoczył i zamachnął się ostrzem, chcąc wbić mu je w głowę. Jednak brak znajomości we władaniu bronią był decydujący, tak samo jak refleks Jambo. Kiedy tylko uniknął miecza, po prostu kopnął młodzika w twarz. Ten odleciał do tyłu, a szabla po prostu wyleciała mu z ręki.
Nim jednak dotknął ziemi, udało mu się odbić od niej lewą ręką i ponownie wybić się w stronę przeciwnika. Tym razem wspomógł się lotem, by przyspieszyć. Zbliżając się do demona, Snowy przypuścił grad ciosów. Jambo w odwecie zrobił to samo, przez co wszystkie ciosy się ze sobą ścierały. Widać było po chwili, że Chang jest silniejszy. Jednak przez obecne rany, mógł równać się w tym przeciwnikiem. Nastała chwila odstępu od gradów ciosów, Jambo wykorzystał to by zadać bezpośrednie uderzenie w twarzy dzieciaka. Można było przyznać, to poczuł. Tylko, że po tym nastała kontra. Proste uderzenie w brzuch, które demon też poczuł i lekko się zgiął. Rozpoczęła się wymiana ciosów oraz starcie wytrzymałości, kto dłużej ustanie na nogach. Snowy przyjmował to kolejne ciosy na twarz, gdzie Jambobo przyjmował kolejne na brzuch. Zażarta walka trwała kilka minut, po chwili obydwoje stali ledwo na nogach.
- Heh uparty dzieciak...
Odparł długouchy, po czym padł na kolana. Czekając na swój koniec, Snowy uniósł prawą dłoń ku górze. Ostatnia rzecz jaką trzeba było zrobić, to pozbyć się problemu. Upadająca dłoń po prostu zetknęła się z lewym barkiem Jambo i poklepała go. Demon zdziwiony spojrzał na chłopaka, nie wiedział co ma powiedzieć i zrobić. Jednak nie było na to czasu, śnieżek podszedł do stołu i zabrał szkatułkę. Jego czas już się wyczerpał, walczył już na ostatnich oparach. Teraz tylko pozostaje wrócić do statku.
Wychodząc z pomieszczenia, zaczął kierować się na lądowisko. Był to kawałek drogi, ale może mu się uda.
- Tyle zabawy....
Powiedział do siebie, po czym zbrakło mu sił. Powoli zaczął upadać i nim runął twarzą w ziemię, został złapany za kołnierz zbroi.
- Chyba cię polubiłam.
Tutaj niestety chłopak stracił przytomność, później jedynie obudził się w kapsule medycznej. Nie pamiętał co się wydarzyło po tym jak opuścił gabinet Zanyi, ale skoro tutaj był to znaczy że go znaleźli. To było wystarczająco pocieszające, że jeszcze żyje. Kiedy tylko Snowy opuścił kapsułę, udał się do grupy z którą był na Arenie Dun. Tam zaczął się wypytywać o szczegóły, które go ciut zdziwiły.
- Hee? Jak to mnie rzuciła o statek?
Spytał troszkę oburzony młodzik, który przyduszał właśnie jednego żołnierzyka.
- N-no tak było. Czekaliśmy przed statkiem na twoje przybycie i pojawiła się ona, cała na czarno.
*Flashback we flashbackach*

- Powinien już tu być, z tymi ranami nie może za dużo zdziałać... Hhg ruszajmy po niego!
Rzekł oburzony żołnierz, a w tym samym czasie coś uderzyło w statek i odbiło się od niego oraz upadło zaraz przed obliczami żołnierzyków. Tak był to Snowy, cały niezdarnie zabandażowany.
- Ups sorki wyślizgną mi się z rączek.
Odparła spanikowana kobieta, po chwili rzucając w jednego żołnierza szkatułką. Podrapała się po głowie, po czym zaczęła odlatywać w swoją stronę.
- Przekażcie mu, że jeszcze się spotkamy. Prędzej czy później.

*Koniec flashbacków we flashbackach*

Po usłyszeniu tej historii, Snowy po prostu pomasował sobie czoło. Uśmiechając się lekko pod nosem, skierował się do swojego pokoju. Miał dość na dłuższy czas, ale był bardzo zadowolony i czekał w przyszłości na więcej.

Koniec part 2
@Mojito
@Mojito
Liczba postów : 18
Join date : 12/08/2021

Snowy the cornflakes  Empty Re: Snowy the cornflakes

Sob Paź 09, 2021 8:21 pm
Snowy the cornflakes  Akceptacjadb

Sponsored content

Snowy the cornflakes  Empty Re: Snowy the cornflakes

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach