Dragon Ball PBF - Another Universe ~KAI~
ZAMKNIĘTE

Join the forum, it's quick and easy

Dragon Ball PBF - Another Universe ~KAI~
ZAMKNIĘTE

Go down
Kourge
Kourge
Niska Klasa
Liczba postów : 23
Join date : 09/08/2021

Vegeta - Czas Teraźniejszy Empty Vegeta - Czas Teraźniejszy

Sro Sie 25, 2021 1:08 am
Dzień XXX - Dzień przed rozpoczęciem Wojska

Kourge ostatni raz żegnał się z jego domostwem, które teraz na pewno przez dłuższy czas będzie stało puste. Wzdychając pod nosem, Wojownik podniósł swoją torbę do góry, by następnie przełożyć ją przez swój bark i będąc już gotowy, mógł wyjść. Zamykając duży budynek raz a porządnie, Ogoniasty odchodząc od niego, po raz ostatni odwrócił się w jego stronę i spoglądając na niego poważnie, pamiętał te chwile z przeszłości. Utracona matka, a następnie zagubiony Ojciec wraz ze Starszą Siostrą gdzieś w kosmosie, nie wiedząc czy nadal żyli. Nie chcąc już o tym myśleć, Wojownik postanowił powędrować i powoli szykować się na wstąpienie do wojska, dostać zapewne swoją małą kwaterę, która będzie klitką. Syn Kellana wiedział, że jest jeszcze jedna sprawa do której musi podejść, musi odwiedzić swojego Mentora, który był Przyjacielem rodziny i który zajmował się nimi jak byli w szkółce dla młodocianych Saiyan-jinów. Brat Klen przeczuwał, że raczej trafi na Xandera, dlatego też zmieniając swój wyraz twarzy na mniej pochmurny, poszedł tam gdzie niegdyś był zostawiany, jak rodziny nie było w domu i nikt nie mógł się nim zajmować na daną chwilę. Wzbijając się wreszcie w powietrze,  wiedział że musi przelecieć na dwiema czerwonymi górami, by znaleźć się na miejscu, akurat to drogę znał na pamięć.

Szybując tak w przestworzach, doskonale rozumował sytuacje, że nie może zawieść swojego rodu Shigeki, nie po to tak jego rodzina ciężko pracowała, by ich ostatni potomek dał teraz ciała. Kenzuran nie może ich zawieść,  będzie musiał ciężko trenować, dużo jeść, dużo spać oraz wypoczywać, by stanąć na wysokości zadania. Po upływie dziesięciu minut, wreszcie Czarnowłosy dotarł na miejsce i akurat się składało, że Przyjaciel Rodziny spędzał czas na dworze z młodziakami, którzy jak zwykle szarpali się za ogony oraz czasami zdarzały się nawet bójki. On sam to doskonale pamiętaj, jak ciągnął Beath'a za ogon, to były chyba dobre dzieciństwo, nie jemu to było oceniać. Lądując przed wejściem, kierował się powolnym krokiem w stronę Xandera, który na tą chwilę wraz ze swoim towarzyszem starali się uspokoić małe Saiyańskie szkraby, które się na maksa rozszalały. Wreszcie Kourge zatrzymując się przed płotkiem, gdzie obok było wejście na tak jakby "plac zabaw" dla młodzieży Saiyańskiej, rzekł w stronę swojego Mentora:
-Witaj Xanderze, widzę że znowu młodzież daje ci nieźle w kość. - mówiąc to, zaśmiał się pod nosem i podrapał się po tyle swojej czupryny. Dostrzegając że Przyjaciel się odwrócił trochę w spowolnionym tempie niż zazwyczaj, wpierw chciał się zająć młodziakami, którzy się uspokoili w sumie na słowa Saiyanina, który tu przybył.

Starszy Wojownik odchrząknął i podchodząc pod płot, stanął przed Czarnookim i spoglądając już tym razem na niego z dołu, wypowiedział się w jego stronę:
-Witaj Kourge'u, to prawda. Dzieciaki jak zwykle szaleją, ale najwyraźniej zaciekawiłeś ich swoją osobą, może chcesz im coś opowiedzieć, hmmm? - mówiąc to, uśmiechnął się ciepło i oczywiście chciał zwalić część pracy na Syna Kellana. Ten tylko śmiejąc się pod nosem, podrapał się palcem po policzku, a następnie odpowiedział mu od razu:
-Co mogę rzec, wiesz jak jest. Jutro już jest ten dzień, a w sumie to dzisiaj. Wreszcie idę do Wojska, muszę przynieść dumę swojej rodzinie.....oraz tobie! - mówiąc to, napiął całe swoje ciało z podekscytowania, a dzieciaki w sumie także się jakoś tak bardzo pobudziły, przez co współpracownik Xandera musiał znowu je uspokajać, bo zaczęły się bić między sobą. Mentor zaśmiał się pod nosem i patrząc przez chwilę na swoje dłonie, wiedział że on niestety nie młodnieje, ale będzie robił wszystko co może by wspomóc jakoś Potomka Kellana.
-Wiem że jest ci ciężko, Kourge. Zapewne nie przychodzisz tu z byle powodu, przeczuwam że wiem o co może ci chodzić... - mówiąc to, pogładził swoją dobrze zadbaną brodę i wyczekiwał tym razem słów ze strony Młodego Saiyan-jina. Ten wreszcie wypuścił powietrze i czując jak powoli część ciężaru zostaje przez niego zrzuta, wypowiada właśnie te słowa:
-Tak....chciałem cię poprosić, żebyś opiekował się domostwem mojej rodziny, jeśli to nie będzie sprawiało dla ciebie żadnego problemu....Przeczuwam że w Armii ciężko jest wrócić do siebie, ale tak naprawdę chodzi mi o to, że wyślą mnie na misje i nie wiadomo czy w ogóle wrócę... - mówiąc to, ugryzł się w język, bo wiedział jak to wyglądało w przypadku jego Matki....oraz reszty domowników.

Xander kiwając głową, rozumiał o co chodzi jego uczniowi, dlatego też klepiąc go po ramieniu, by trochę go jakoś pocieszyć, od razu odpowiedział w jego stronę:
-Rozumiem cie, mój drogi chłopcze. To jest w sumie u nas normalne, bo nasza rasa wywodzi się z podbijania innych planet i nigdy nie wiadomo, czy wrócisz żywy, czy jednak może nie. Ja jak bylem o wiele młodszy niż teraz jestem, ciebie jeszcze na świecie nie było.....Straciłem swoją żonę. Wraz z twoim Ojcem byliśmy w jednej jednostce, ale ona niestety została przypisana do innej, no i.....resztę możesz sobie dopowiedzieć... - po tych słowach, obydwoje posmutnieli i starali się nie wspominać o tragicznej przeszłości, musieli niestety z tym żyć.
-Teraz kiedy rozumiem cie tak bardzo, z chęcią przyjmę klucze do twojego domu. Moja córka Cauri na pewno się ucieszy, będzie gdzie miała z narzeczonym spędzać swoje chwile, jeśli wiesz o co mi chodzi, haha.. - mówiąc to, poczuł jak za chwilę w jego dłoni znalazł się klucz do Domostwa Shigeki. Kourge czuł się o wiele lżej i faktycznie zapomniał o tym jednym szczególe, że jego Mentora miał córkę, której także było ciężko po utracie swojej Matki. Teraz Ogoniasty już czując się o wiele lepiej, bo lepiej być nie mogło na tą chwilę, chwycił dosyć mocno za ramię Xandera i dostrzegł kątem oka, że przy jego miejscu gdzie siedzi, oparta jest obok laska:
-Bardzo ci dziękuje, Xanderze. A tak jeszcze zapytam z ciekawości, od kiedy chodzisz o lasce? - wypowiadając się, Mentor delikatnie się zdziwił oraz zauważył, że jego uczeń jest bardzo spostrzegawczy. Odkasłując za chwilę, przez zbyt dużą ilość śmiechu, Przyjaciel Rodziny się jeszcze cieplej niż przedtem uśmiechnął i wypowiedział się:
-Tak, pamiętaj że ja nie robię się coraz młodszy. No i jeszcze nie dawno pamiętałem, jak byłeś ode mnie niższy, a teraz mnie przerosłeś! Jeśli mogę cie prosić o jedną rzecz, to chciałbym byś ją uszanował. Nie zawiedź swojej rodziny, nie zawiedź mnie....zostałeś jedyny z rodu Shigeki, zrób to dla nas wszystkich! - mówiąc to, uniósł pięść na wysokość jego twarzy i bardzo mocno ją zacisnął, przez co wbijając za bardzo swoje paznokcie, z zaciśniętej dłoni zaczęła ściekać krew.

Syn Kellana był bardzo zdziwiony, ale te słowa dodały mu pewności siebie, wiedział co musi zrobić, nie może inaczej postąpić, dlatego chwytając dłonią zaciśniętą rekę swojego Mentora, odpowiedział mu:
-Nie mam nawet takiego zamiaru. Dopilnuje tego, żebyś ty mógł być ze mnie dumny, dla mnie zawsze będzie jak drugi Ojciec, Xanderze. Pokaże ci, że nawet Ja....Wielki Kourge dostąpi zaszczytu i wstąpi do Saiyańskiej Elity Wojowników! To moja obietnica! - mówiąc to, obydwoje się napięli jakby zaraz miało dojść do starcia pomiędzy nimi, ale tak nie było. Obydwoje tak naprawdę się pobudzili tylko tymi przepotężnymi przemowami, a następnie za chwilę ochłonęli, nie mogli wreszcie robić nie wiadomo czemu w szkółce dla Młodocianych Saiyan-jinów. Xander znów gładząc swoją dobrze zadbaną brodę, rzucił ostatnie słowa do Przyszłego Wojownika:
-Będę starał się dowiadywać od znajomych z Wojska, jak ci idzie wspinaczka po coraz wyższy szczeblach w rankingu wojskowym, mam nadzieję że wszystkie wiadomości będą pozytywne, bo jak nie...To sam ci spiorę twoje cztery litery! - mówiąc to, pogroził mu jeszcze tą zaciśnięta delikatnie pokrwawioną pięścią. Brat Klen nieźle się uśmiał, ale najwyraźniej brakowało mu tego, takiej rodzinnej atmosfery....gdzie teraz to wszystko utracił. Ukłonił się jeszcze przed swoim Mentorem, a następnie podał mu dłoń, uścisnęli je sobie porządnie, a na koniec dodał następujące słowa:
-Dziękuje ci za te chwilę teraz, Xanderze. Teraz się żegnamy, ale mam nadzieję że w wolnych chwilach, będę cię mógł odwiedzać, jeśli misje które zostaną mi przypisane, nie będą za bardzo ciężkie. Mam nadzieję, że do Zobaczenia! - mówiąc to, pokazał pożegnalny znak Saiyan i tym właśnie spotkaniem, odleciał przed siebie, kierując się w stronę Przyczółka Wojskowego. Lecąc tak przed siebie, wiedział że jeszcze ma kogoś na kim może polegać, ponieważ rodacy muszą się zawsze trzymać razem, nie mogą zostawiać swoich oraz walka pcha ich w jeszcze dalsze samo udoskonalanie się. Ogoniasty wreszcie dolatując na miejsce, mógł zobaczyć wielki budynek, gdzie przyszłe pokolenia Wojowników właśnie tutaj jedzą, piją, trenują, odpoczywają oraz inne czynności robią. Napinając prężnie swoją klatkę piersiową, przybierając bardziej prostą pozycję, zaczął się kierować do wejścia, by następnie zostać oślepionym po przekroczeniu progu, tym co się tutaj dzieje. Tak zaczyna się właśnie Historia Kourge'a, od postawienia swojej osoby w budynku Wojskowym, gdzie jego szkoleniom zajmą się najlepsi z najlepszych. To jest początek, a zarazem wielka przygoda dla Kosmicznego Wojownika, który musi pokazać, że ród Shigeki nigdy się nie wycofuje!


Ostatnio zmieniony przez Kourge dnia Czw Sie 26, 2021 1:02 pm, w całości zmieniany 1 raz
@Kusu
@Kusu
Liczba postów : 114
Join date : 19/07/2021

Vegeta - Czas Teraźniejszy Empty Re: Vegeta - Czas Teraźniejszy

Czw Sie 26, 2021 2:26 am
Vegeta - Czas Teraźniejszy Akceptacjadb

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach