- KourgeNiska Klasa
- Liczba postów : 23
Join date : 09/08/2021
KP Kourge'a
Pon Sie 09, 2021 3:31 am
Imię:Kenzuran (Kourge) Shigeki
Wiek:18
Rasa:Saiyan-jin
Klasa:Wojownik
Wygląd: Kourge to młody osiemnastoletni chłopak. Ma 175cm, a waży 74 kilogramów. Jest wysoki, szczupły i przystojny. Jego włosy są koloru czarnego, są długie i ułożone w dość charakterystyczny styl. W jego czarnych oczach można dostrzec nutkę powagi co zazwyczaj oznaczało koniec żartów. Nie można także zapomnieć o jego brązowym ogonie, który zazwyczaj obwiązuje na swojej talii. W walkach, wykorzystuje go jako dodatkowej kończyny, jako "trzecia ręka". Przynależąc do Armii Vegety, Kenzuran zobowiązany jest nosić pancerz, a pod nim kombinezon w odcieniu niebieskim oraz scouter, który jest koloru czerwonego. Na dłoniach znajdują się elastyczne białe rękawiczki, które tylko dodają urok całemu uzbrojeniu. Nie posiada on zbyt wielkiego wyboru, jeśli chodzi o kwestię ubrań, zawsze marzył by stworzyć sobie własną zbroję, którą ma nadzieję, że kiedyś zaprojektuje. Na ciele młodego Shigeki, są różne blizny i rany, tylko dlatego że bardzo ostro trenuję i nie ma zamiaru próżnować. Jego ciało nie jest jeszcze aż tak masywne, by przypominało bardzo dobrze zbudowanego Saiyanina
Charakter:Kourge jest młodym Saiyan-jinem, który lubi walczyć i trenować jeszcze ciężej. Trudno nawiązuje nowe znajomości, ponieważ nie miał on zbyt wielu znajomych czy też przyjaciół, być może pozna jakiś w Saiyańskim Wojsku. Stara wykonywać się dobrze zrobioną robotę lub jakiś obowiązek jaki zostanie mu powierzony, lecz gdy zawiedzie musi ponieść konsekwencję. Jest zbyt poważny jak na swój wiek, na ogół okazuję po sobie agresję, jaką ma w swoim wnętrzu. Czasami daję się ponieść emocjom, jak ktoś go zdenerwuję, albo wyzwie od słabeusza. Odnajduje się w swoim wyciszonym miejscu, czyli u siebie w domu, gdy trenuje do pierwszych kropli potu. Jako Saiyanin nigdy nie miał zamiaru dawać za wygraną, zawsze będzie walczył do ostatków sił. Jest dumnym wojownikiem i nie lubi być obrażany, sam także okazuje szacunek swoim przeciwnikom. Komuś kto nie potrafi tego uszanować, może rzucić się do gardła. Kenzuran wierzy tylko i wyłącznie w równowagę między dobrem i złem. Każdy jego zdaniem, zdolny jest zarówno do czynienia zła, jak i działania w imię dobra.
Historia:
Narodziny Kenzurana miały związek z czasami, gdy Vegeta znajdywała się w czasach pokoju. Był to Rok 719, który był dniem pochmurnym i tym w którym narodził się kolejny Kosmiczny Wojownik. Wiadomym było to, że podczas narodzin Syna Lisee, energia jego nie przekraczała nawet liczby dziesięć, dlatego znajdował się na liście niskiej klasy, ponieważ miał liczbę bojową pięć. Ojciec którego brzmiało imię Kellan, był wysokiej maści sierżantem i nie mógł zawieść swojego Króla, ale także nie mógł zawieść swojej rodziny. Minął mniej więcej rok i zaczęła się zażarta walka między Saiyan-jinami a Tsufulami, którzy walczyli tak naprawdę o kontrolę nad planetą! Ojciec Kourge'a praktycznie rzadko kiedy bywał w domu, gdyż musiał dość często wybierać się na front, zaś jego Żona opiekowała się dwójką dzieci, gdyż mały Wojownik miał Starszą Siostrzyczkę, której imię brzmiał Klen. Staruszek Kenzurana także miał wielkie nadzieję, kiedy nadejdzie odpowiedni dzień, będzie mógłby dumny z syna. Urodziwa żona Kellana także była wojowniczką, lecz jej stopień był trochę niższy niż jej męża, gdyż wreszcie musiała się cieszyć z bycia Starszym Kapralem. Siostra Kenzurana natomiast miała teraz dwa latka, więc po jakimś czasie na pewno jej obowiązkiem będzie zajmowanie się młodszym bratem. Czas mijał i po wielu miesiącach, nawet Lisee musiała się wreszcie udać na front, przez co dwójka Rodziców nie mogła spędzić nawet chwili ze swoimi bąbelkami. Tyle dobrego, że mieli dobrego przyjaciela rodziny, Xandera który pracował w szkole dla młodocianych Wojowników. Dobry znajomy starał się jak najlepiej, ale dwójka rodzeństwa nie była jedynymi, jeszcze były starsze dzieciaki, takie jak Haricotto oraz Beath to dopiero były urwisy. Młody Kourge wraz z Klen, gdy ich rodziców nie było w domu, zostali odprowadzani do domu i zostali wsadzani w specjalne inkubatory, które były uznawane jako łóżka. Rodzeństwo nie mieli łatwego ugadywania się ze swoimi rówieśnikami, ponieważ Braciszek zazwyczaj ciągnął za ogony innych rówieśników, najczęściej dokuczał Beath'owi. Oczywiście prócz Xandera, który nie zawsze był na swoich zmianach, byli inni Saiyanie którzy zajmowali się pilnowaniem młodego pokolenia w czasie ich początkowych treningów. Czarnowłosemu dziecku było smutno, że jego staruszek nie mógł jednak spędzać z nim dużo czasu, ale to nie była jego wina. Służył Planecie Vegecie i Królowi, więc musiał się dostosowywać do poleceń. Z Matką ta sytuacja była podobna, była wojowniczką i nie mogła ustąpić, jeśli była powoływana do kolejnych zadań, niańczenie dzieci musiała odłożyć na później. Rodzice Młodego Kourge'a oraz Klen powracali najczęściej do swoich kwater, jeśli misję się przedłużały, nawet nie było mowy o wstąpienie do domu chociaż na chwilkę. Oczywiście Przyjaciel Rodziny zajmował się ich domostwem w czasie ich misji, dlatego o to się nie musieli martwić. Niestety nie spodziewał się, że Kenzuran się zniży do takiego poziomu i niechcący ubrudzi jego kartki, które miały zostać wysłane jako raport. Wojownik jednak nie zdenerwował się, lecz wydał surową karę młodemu saiyanowi, który musi się opanować. Wiedział, że to jest jeszcze dziecko i będzie musiał także poduczyć go manier i porządnie wyszkolić. Postanowił to od razu, zaś teraz wyczekiwał na przepustkę, którą mu obiecano w głównej kwaterze. Mimo upłynięcia kilku dni, ponownie młody Kourge wraz ze starszą Siostrą, zawitali w szkółce, gdzie byli pod odpowiednią opieką.
Syn Kellana na tą chwilę miał pięć latek, zaś jego Siostra aktualnie miała siedem. Lata bardzo szybko im upływały, tak samo jak i ich dzieciństwo. Jak to młodzi Saiyanie, rozrabiali to dostawali po łepetynie, źle wykonali daną czynność, także otrzymywali surowe kary. Czarnowłosy dzieciak kiedyś na pewno zrozumie, że na jego Czerwonej planecie nigdy nie będzie miał żadnych ulg, gdyż wywodził się z takiej rasy a nie innej. Kiedy sparował się z Haricottem czy też Beathem, wiedział że nie ma z nimi szans, byli od niego starsi i silniejsi. To samo można było powiedzieć o jego Starszej Siostrze, ucierała nosa wszystkim chłopakom w szkółce. Oczywiście Saiyański opiekun musiał ich pilnować, tak by ci się niechcący nie pozabijali, młode pokolenie musi być dobrze przeszkolone, żeby w przyszłości byli dobrymi Wojownikami. Mijały kolejne dni, miesiące oraz lata, a rok później młody Kourge dowiedział się, że jego kolega ze szkoły Beath, wyruszył na swoją pierwszą misję! To było coś niesamowitego, najwyraźniej miał odpowiednie predyspozycje do wykonania danego zadania. Niestety los tak chciał, że Kenzuran praktycznie w ogóle nie widywał swoich rodziców, dlatego Xander musiał się nimi zajmować, jak nie miał swojej zmiany w szkole. Przyjaciel Rodziny miał nadzieję, że wreszcie młodzież będzie mogła zobaczyć swoich rodziców, ale jeszcze musi minąć kilka lat, zanim to nastąpi. No i musiał jeszcze ogarniać mieszkanie Rodu Shigeki, czasami go to frustrowało, ale tutaj się mógł po części zrelaksować, wreszcie miał pieczę nad młodym pokoleniem Wojowników, które kiedyś na pewno dostąpi zaszczytu bycia w Armii.
Kenzuran dorastając do dziewięciu lat, gdzie jego Siostra oraz rówieśnicy mieli po Jedenaście, zajmowali się częściej domem niż kiedykolwiek. Wreszcie sprzątając akurat domostwo po spędzeniu odpowiedniego czasu w szkole, mogli zobaczyć że drzwi do mieszkania się otwierają. Rodzeństwo mogło zobaczyć Xandera, który dostał wreszcie przepustkę i mógł większy czas spędzić z dziećmi Lisee. Teraz kiedy miał tyle czasu wolnego, Przyjaciel rodziny postanowił ich nauczyć podstaw latania oraz jak strzelać z KI. Młody Kourge natomiast był zainteresowany czymś innym, bo kiedyś widział jak ktoś wystrzeliwuje coś niewidzialnego, Xander wiedział o co może chodzić. Klen wraz z bratem szli w zaparte, każdy z nich kiedy znacznie podrósł, chcieli być najlepsi. Xander widział wielki potencjał w dwojgu, więc miał nadzieję, że ich podopieczni zapiszą ich do Wojska. Przez to, że jak zwykle Lisee i jej mąż nie mieli czasu dla swoich potomstw, najlepszy ich kolega uczył dzieciaki czytania, nauk ścisłych i tym podobnych by miały to i owo w głowie. Pisanie szło im jak po maśle, lecz gorzej było z matematyką, lecz przyjaciel rodziny nie mógł się poddać, musiał wpoić im wszystko by ci z wiekiem czasu mogli sobie jakoś poradzić w przyszłości.
Młody Saiyanin dorastał na planecie i kiedy doliczył się trzynastu lat, doznał niewielkiej niespodzianki. Niestety wierny towarzysz rodziny wrócił na służbę, lecz dzięki temu że załatwiał przedtem jakieś papierkowe sprawy, które niegdyś Kenzuran je poniszczył, rodzice jego i Klen dostali przepustki. Młody ogoniasty był bardzo uradowany z tego powodu, a nie wiedział co czeka jego i jego siostrę. Kourge wraz z Klen teraz wyczekiwali razem na podwórzu, aż wreszcie zjawili się ich rodzice, Kellan i Lisee. Staruszek dzieci przycapnął przy nich i wytłumaczył im wszystko to co miał im do przekazania. Mieli we czwórkę, wraz z kilkoma kadetami lecieć na bardzo ważną specjalną misję, która tak naprawdę była przykrywką i pretekstem, gdyż udawali się właśnie na ich trening. Powodem było to, żeby zaimponować własnym dzieciom i nie mówić im żadnej prawdy. Kiedy upłynęło kilka godzin, dotarli do pewnego miejsca gdzie było dość sporo wysokich skał i miejsc gdzie można się ukryć. Tam Matka Kenzurana porozstawiał Młodych Saiyan-jinów, gdzie byli także Haricotto oraz Beath, którzy byli pod jej opieką na tą chwilę. Kellan także nie zapomniał o swoich podopiecznych, wszak nie byłoby świetnego widowiska. Kiedy to Ojciec czarnowłosych wojowników szedł trochę do przodu, nagle odskoczył w bok, wraz ze swoją żoną. Niespodziewanie teraz ogoniasty z Klen, musieli stoczyć pojedynki z innymi rodakami, którzy także byli w to wmieszani. Kenzuran i jego siostra wiedzieli, że nie będzie łatwo, ale nie mogli się teraz wycofać, nie kiedy domyśleli się że ich rodzice zaprowadzili ich na trening. Młody Saiyanin mógł się domyślić, że to nie mogła być misja, gdyż jest jeszcze zbyt młody i słaby na tego typu sprawy. Wiedział, że nie dorasta do pięt Fasoli czy Burakowi, a nawet swojej siostrze. Mógł dostrzec, że Beath oraz Haricotto nie wlecieli tak jak pozostali, najwyraźniej lubili walczyć w pojedynkę. Czarnooki starał się chronić, na dodatek tego, jeszcze chciał wspomóc swoją Siostrę, ale ta sobie świetnie radziła, wykorzystywała strategię Przyjaciela Rodziny i miała przewagę nad grupką swoich przeciwników. Chwila jego nieuwagi zgubiła go, gdyż dostał porządnie w brzuch, a potem liścia w twarz. Odleciał trochę dalej, lecz i tak wpadł na skałę, a potem zsunął się po niej na czerwonej glebę. Kiedy syn Kellana uniósł głowę, zobaczył że dwójka młodych pobratymców, stoi nad nim z uśmiechami na twarzy, dali mu porządnie w kość. Młody Kourge gdy tak na nich patrzył, chyba wiedział z kim ma do czynienia, bowiem widział ich niejednokrotnie. Saiyanka o imieniu Niku, była uwielbiana przez Lisee, zaś Kosho był pupilkiem Kellana. Ogoniasty jednak nie zrezygnował, więc podniósł się i z niezbyt szybką reakcją, przeturlał się na bok, ponieważ po chwili wystrzelone w jego stronę zostały dwa pociski ki. Czarnowłosy domyślał się, że panowali nad ki, a on jeszcze miał daleko do tego, gdyż umiał w małym stopniu szybować w powietrzu i w niewiele większym wystrzeliwać podmuchy Ki. Młody Saiyanin syknął, a potem zaczęła się kolejna wymiana ciosów, lecz i tak został pokonany. Teraz, cała grupa wracała i wiedziała tylko, że dali ostry wycisk dzieciakom, które niedługo miały zostać kadetami. Niestety radość długo nie trwała, gdyż po upływie jednego miesiąca, matka Kenzurana musiał wrócić do pracy, lecz nie Ojciec. Kellan miał dość długą przepustkę, by wreszcie na spokojnie oddać swój czas swoim dzieciom. Widział, że od jakiegoś czasu jego syn i Klen nie dogadują się zbyt dobrze. Nie wiedział niestety o co może chodzić, ale może to dlatego że chodziło o ich różnicę mocy? Staruszek musiał rozwiązać sprawę, więc kiedy porozmawiał sobie z córką, dowiedział się o co chodzi. Udał się do syna i dowiedział się takiej informacji, że przepływała przez niego zazdrość. Uważał, że siostra jest lepsza we wszystkim, dlatego teraz nie lubił z nią przebywać, gdyż ta się przechwalała jaka to ona jest silna. Kellan wiedział na czym stoi, dlatego też znowu zabrał dzieciaki ze sobą. Po dotarciu na jakieś pustkowie, bez drzew i skał, Kenzuran dowiedział się że będzie trenował z Beathem. Młody Saiyanin był wtedy na ich masowym treninu, lecz nie miał zamiaru ingerować w trening, gdyż wyglądał dla niego na nieuczciwy. Ojczulek teraz oglądał jak dwóch rówieśników wymieniało się ciosami, ale nadal mimo tego, widział różnicę w tym, że jego syn jest słabszy od swojego kolegi. Oczywiście mając informacje na temat Buraka, wiedział że ten już sporo podróżował po planetach, a był w takim wieku. Widząc że jego pierworodny chcę zmienić strategię, jego sparing partner bardzo szybko przewiduje to co on robi i go bardzo w łatwy sposób kontruje. Kellan się trochę zastanawiał i kazał na chwilę przestać. Usłuchali się jego i wyczekiwali co będzie dalej. Podszedł do nich i wytłumaczył im, a bardziej swojemu synkowi, że jeśli się nie postara, nie dostąpi zaszczytu dostania się do Wojska. Widział na tą chwilę potencjał w Beath'cie oraz swojej córce, ale jego pociecha...no nie wyglądało to zbyt dobrze. Po skończonych ćwiczeniach, podziękował Burakowi za pomoc przy treningu jego syna i odesłał go z powrotem do siebie, a potem powrócił z Kourgem do domu. Wyjmując z tylnej kieszeni Papiery, dał je swojej córce, ponieważ ta pokazywała wielki potencjał, że będzie mogła wreszcie udać się na swoje pierwsze misje. Oczywiście jego córeczka wskoczyła mu w ramiona, co raczej jest rzadkością wśród Saiyan, przez co Staruszek nie spodziewał się takiej reakcji. Natomiast jedna i inna rzecz tyczyła się Kenzurana, który wraz ze swoją taktyką walki i biciem na oślep, nie zdziałał by dużo jako żołnierz Planety Vegety. Ogoniasty zaczął słuchać Ojca i dowiedział się tylko tyle, że będzie mógł iść do wojska, tylko wtedy kiedy przyjdzie na to pora. Niestety Czarnowłosy zrozumiał to i było mu bardzo smutno, na dodatek znowu pojawiło się u niego to co zawsze, zazdrość. Czarnooki wiedział, że siostra wraz z Xanderem w dzieciństwie musiała się nim zajmować, lecz teraz on... wyszedł na tego gorszego. Zerwał z nią kontakt już całkiem, kiedy ta udała się do Saiyańskiego Wojska i zamieszkała w swojej nędznej klitce, wreszcie jego czeka to samo, lecz nie wie dokładnie za ile dni, miesięcy czy też lat. Po opuszczeniu domu przez jego siostrę, Kellan wraz ze swoim Synem byli jedynymi facetami w domu, więc mogli trochę zaszaleć. Zaczęli bić się dla zabawy, albo nawet rzucali w siebie poduszkami, nie mogli być zawsze spięci czy też poważni. Młody Saiyanin wreszcie dostrzegł w staruszku prawdziwego Ojca, który może się rozluźnić i nie przejmować swoją pracą, chociaż na chwilę. Kenzuran był z tego bardzo zadowolony, a nawet cieszył się jak nigdy. Niestety koniec końców, znowu czekały go dalsze szkolenia, które dawał mu jego Ojciec lub Xander, który czasami ich odwiedzał, jak miał czas. Oczywiście Mąż Lisee wreszcie skończył miłe zajęcia z synem i zaczął go ostro musztrować, by ten jednak nie zniszczył reputacji wśród rodziny Shigeki i dostał się do Wojska Vegety.
Upłynął kolejny rok i kilka dni, a wraz z tym informacja, że misja Lisee nie powiodła się i poległa w boju. Kiedy Staruszek Kenzurana się o tym dowiedział, nie wierzył po prostu w słowa Xandera, kiedy ten przyszedł ich odwiedzić ze złą wiadomością. Od razu pogonił swojego przyjaciela, a potem usiadł na fotelu i z rękoma na twarzy, starał się dojść do siebie. Nalał sobie Saiyańskiego trunku, który wypił i będąc w wielkiej bezwłady, zaczął niszczyć swoje własne domostwo w potężnym gniewie. Wreszcie skupiając swoją uwagę na swoim Synu, który miał aktualnie miał Czternaście lat, a jego Siostra Szesnaście, widział jak ten samotnie trenuje. Wychodząc do niego na podwórze, pamiętał że jego żona zawsze zajmowała się ich ogrodem, który posiadali i jedynym drzewem, które rosło po jego środku. Wreszcie rosły wojownik wziął się w garść, chlusnął sobie wodą w twarz i wyszedł na podwórko do syna, widząc że ten przerwał swoje ćwiczenie. Ze smutkiem, jak i powagą na twarzy, ogoniasty młodzieniec wiedział że to nie będą miłe wieści. Po usłyszeniu wszystkiego, Młody Kourge nie mógł po prostu w to uwierzyć, przez co padł na kolana i chciał się rozpłakać. Nie doszło do tego. Staruszek powstrzymał go, waląc mocno w twarz, nie było tutaj mowy o czymś takim jak smutek. Przekazał im tylko, że nie ma prawa się mazać, takie są właśnie sytuacje na wojnie, albo z niej wrócisz....albo nie. Zrobiła to ku chwale Planety Vegety, przez co młodzieniec słuchając dalej, bardzo szybko wytarł łzy ociekające z twarzy. Kellan rozmawiając z pewnymi osobami, załatwił tak by Beath miał przepustkę i podjął bardzo ciężkie treningi z jego synem, ten raczej nie miał żadnych zastrzeżeń.
Kolejne trzy lata bardzo szybko zleciały, przez co Syn Kellana miał za sobą już siedemnaście lat, gdzie jego Siostra dziewiętnaście, jak i rówieśnicy tacy jak Haricotto oraz Burak. Znowu Ojciec Rodzeństwa został wezwany, przez co Xander został poproszony, by dopilnować Młodzieńca, żeby ten nie zaprzestawał swoich treningów. Przyjaciel Rodziny nie mógł odmówić i faktycznie, dalej trenował Ogoniastego, tak by ten wreszcie mógł dostąpić zaszczytu dołączenia do Wojska na Vegecie, by mógł zemścić się na tych, którzy uśmiercili jego matkę, Lisee. Oczywiście dowiedział się także, że jego Siostra także dostała informacja o poniesieniu porażki przez jej rodzicielkę, nie mogła tego znieść na spokojnie. Wymieniając cios za ciosem w otwarte dłonie druha rodziny, można było dostrzec wielką zmianę. Wszystkie te treningi, zasadzki czy tez inne pomysły, które wymyślił Kellan wraz z żoną, naprawdę mu pomogły. Xander widział w nim wielki potencjał i wiedział, że już niedługo dostanie pozwolenie na dołączenie do Wojska Planety Vegety. Miesiące mijały, a przyjaciel rodziny wymyślał to coraz bardziej ostrzejsze treningi oraz zaprosił nawet Beath'a, by ten mu pomagał w jego szkoleniu. Burak także dostrzegł wielką zmianę w Kourge'u, który najwyraźniej zaczął brać trochę walkę na poważniej, a jego blizny, które zostały na jego twarzy przez treningi w dzieciństwie, wiadomo o czym mogło świadczyć. Na domiar tego, poprosił swoich pupilów, czyli Alarę, Runasa i Lenira jako trójka jego ulubionych uczniów, żeby trochę pomęczyli młodego przyszłego żołnierza Vegety.
Kenzuran nawet nie zorientował się kiedy minął cały rok i jako osiemnastoletni kosmiczny wojownik, dowiedział się od przyjaciela rodziny, że jego Ojciec wraz z siostrą zaginęli na jednej z misji. Wieża lotów nie mogła się z nimi w ogóle połączyć, tak jakby ich kapsuły zostały zniszczone, a raczej scoutery, bo to właśnie przez nie się komunikowano. Teraz Syn Lisee wiedział co musi zrobić, nie mógł zawieść rodu Shigeki, ponieważ został on jedyny z rodziny na Krwawej Planecie. Xander przychodząc do niego pewnego dnia, dał mu papiery do wypełnienia, dzięki którym wreszcie dołączy do Wojska Vegety. Wypełniając je bardzo szybko, dostał także specjalną zbroję z elastycznym materiałem, który miał na siebie założyć. Przyjaciel Kellana poklepał po ramieniu chłopaka i kiwnął tylko i wyłącznie głową, dając mu znak że jest już świetnie wytrenowany i może dostąpić zaszczytu stania się jeszcze silniejszym i pomszczenia swoich bliskich. Młody Saiyan-jin zaciskając pięści w białych rękawiczkach, wspominał całą swoją rodzinę, śmierć Matki oraz zaginięcie Ojczulka i Starszej Siostry.Teraz pakując z mieszkania niezbędne rzeczy, przełożył skórzany wór przez swoje ramię, by następnie udać się właśnie do Wojskowych koszar by zacząć życie Żołnierza. Żegnając się na tą chwilę z Przyjacielem Rodziny, wiedział że na pewno czasami się będą widywać, ale tylko pokazując sobie Saiyańskie pożegnanie, łącząc dwa palce ze sobą, Wojownik wyruszył przed siebie by zacząć swoją Historię!
Techniki startowe:
-Flight [Bukujutsu]
-Ki Attack [Kiai]
Umiejętność Startowa: Sztuki Walki 1
Planeta/Miejsce zamieszkania:Planeta Vegeta[/i][/u]
Wiek:18
Rasa:Saiyan-jin
Klasa:Wojownik
Wygląd: Kourge to młody osiemnastoletni chłopak. Ma 175cm, a waży 74 kilogramów. Jest wysoki, szczupły i przystojny. Jego włosy są koloru czarnego, są długie i ułożone w dość charakterystyczny styl. W jego czarnych oczach można dostrzec nutkę powagi co zazwyczaj oznaczało koniec żartów. Nie można także zapomnieć o jego brązowym ogonie, który zazwyczaj obwiązuje na swojej talii. W walkach, wykorzystuje go jako dodatkowej kończyny, jako "trzecia ręka". Przynależąc do Armii Vegety, Kenzuran zobowiązany jest nosić pancerz, a pod nim kombinezon w odcieniu niebieskim oraz scouter, który jest koloru czerwonego. Na dłoniach znajdują się elastyczne białe rękawiczki, które tylko dodają urok całemu uzbrojeniu. Nie posiada on zbyt wielkiego wyboru, jeśli chodzi o kwestię ubrań, zawsze marzył by stworzyć sobie własną zbroję, którą ma nadzieję, że kiedyś zaprojektuje. Na ciele młodego Shigeki, są różne blizny i rany, tylko dlatego że bardzo ostro trenuję i nie ma zamiaru próżnować. Jego ciało nie jest jeszcze aż tak masywne, by przypominało bardzo dobrze zbudowanego Saiyanina
Charakter:Kourge jest młodym Saiyan-jinem, który lubi walczyć i trenować jeszcze ciężej. Trudno nawiązuje nowe znajomości, ponieważ nie miał on zbyt wielu znajomych czy też przyjaciół, być może pozna jakiś w Saiyańskim Wojsku. Stara wykonywać się dobrze zrobioną robotę lub jakiś obowiązek jaki zostanie mu powierzony, lecz gdy zawiedzie musi ponieść konsekwencję. Jest zbyt poważny jak na swój wiek, na ogół okazuję po sobie agresję, jaką ma w swoim wnętrzu. Czasami daję się ponieść emocjom, jak ktoś go zdenerwuję, albo wyzwie od słabeusza. Odnajduje się w swoim wyciszonym miejscu, czyli u siebie w domu, gdy trenuje do pierwszych kropli potu. Jako Saiyanin nigdy nie miał zamiaru dawać za wygraną, zawsze będzie walczył do ostatków sił. Jest dumnym wojownikiem i nie lubi być obrażany, sam także okazuje szacunek swoim przeciwnikom. Komuś kto nie potrafi tego uszanować, może rzucić się do gardła. Kenzuran wierzy tylko i wyłącznie w równowagę między dobrem i złem. Każdy jego zdaniem, zdolny jest zarówno do czynienia zła, jak i działania w imię dobra.
Historia:
Początek
Narodziny Kenzurana miały związek z czasami, gdy Vegeta znajdywała się w czasach pokoju. Był to Rok 719, który był dniem pochmurnym i tym w którym narodził się kolejny Kosmiczny Wojownik. Wiadomym było to, że podczas narodzin Syna Lisee, energia jego nie przekraczała nawet liczby dziesięć, dlatego znajdował się na liście niskiej klasy, ponieważ miał liczbę bojową pięć. Ojciec którego brzmiało imię Kellan, był wysokiej maści sierżantem i nie mógł zawieść swojego Króla, ale także nie mógł zawieść swojej rodziny. Minął mniej więcej rok i zaczęła się zażarta walka między Saiyan-jinami a Tsufulami, którzy walczyli tak naprawdę o kontrolę nad planetą! Ojciec Kourge'a praktycznie rzadko kiedy bywał w domu, gdyż musiał dość często wybierać się na front, zaś jego Żona opiekowała się dwójką dzieci, gdyż mały Wojownik miał Starszą Siostrzyczkę, której imię brzmiał Klen. Staruszek Kenzurana także miał wielkie nadzieję, kiedy nadejdzie odpowiedni dzień, będzie mógłby dumny z syna. Urodziwa żona Kellana także była wojowniczką, lecz jej stopień był trochę niższy niż jej męża, gdyż wreszcie musiała się cieszyć z bycia Starszym Kapralem. Siostra Kenzurana natomiast miała teraz dwa latka, więc po jakimś czasie na pewno jej obowiązkiem będzie zajmowanie się młodszym bratem. Czas mijał i po wielu miesiącach, nawet Lisee musiała się wreszcie udać na front, przez co dwójka Rodziców nie mogła spędzić nawet chwili ze swoimi bąbelkami. Tyle dobrego, że mieli dobrego przyjaciela rodziny, Xandera który pracował w szkole dla młodocianych Wojowników. Dobry znajomy starał się jak najlepiej, ale dwójka rodzeństwa nie była jedynymi, jeszcze były starsze dzieciaki, takie jak Haricotto oraz Beath to dopiero były urwisy. Młody Kourge wraz z Klen, gdy ich rodziców nie było w domu, zostali odprowadzani do domu i zostali wsadzani w specjalne inkubatory, które były uznawane jako łóżka. Rodzeństwo nie mieli łatwego ugadywania się ze swoimi rówieśnikami, ponieważ Braciszek zazwyczaj ciągnął za ogony innych rówieśników, najczęściej dokuczał Beath'owi. Oczywiście prócz Xandera, który nie zawsze był na swoich zmianach, byli inni Saiyanie którzy zajmowali się pilnowaniem młodego pokolenia w czasie ich początkowych treningów. Czarnowłosemu dziecku było smutno, że jego staruszek nie mógł jednak spędzać z nim dużo czasu, ale to nie była jego wina. Służył Planecie Vegecie i Królowi, więc musiał się dostosowywać do poleceń. Z Matką ta sytuacja była podobna, była wojowniczką i nie mogła ustąpić, jeśli była powoływana do kolejnych zadań, niańczenie dzieci musiała odłożyć na później. Rodzice Młodego Kourge'a oraz Klen powracali najczęściej do swoich kwater, jeśli misję się przedłużały, nawet nie było mowy o wstąpienie do domu chociaż na chwilkę. Oczywiście Przyjaciel Rodziny zajmował się ich domostwem w czasie ich misji, dlatego o to się nie musieli martwić. Niestety nie spodziewał się, że Kenzuran się zniży do takiego poziomu i niechcący ubrudzi jego kartki, które miały zostać wysłane jako raport. Wojownik jednak nie zdenerwował się, lecz wydał surową karę młodemu saiyanowi, który musi się opanować. Wiedział, że to jest jeszcze dziecko i będzie musiał także poduczyć go manier i porządnie wyszkolić. Postanowił to od razu, zaś teraz wyczekiwał na przepustkę, którą mu obiecano w głównej kwaterze. Mimo upłynięcia kilku dni, ponownie młody Kourge wraz ze starszą Siostrą, zawitali w szkółce, gdzie byli pod odpowiednią opieką.
Trzy Lata Później: Rok 722
Syn Kellana na tą chwilę miał pięć latek, zaś jego Siostra aktualnie miała siedem. Lata bardzo szybko im upływały, tak samo jak i ich dzieciństwo. Jak to młodzi Saiyanie, rozrabiali to dostawali po łepetynie, źle wykonali daną czynność, także otrzymywali surowe kary. Czarnowłosy dzieciak kiedyś na pewno zrozumie, że na jego Czerwonej planecie nigdy nie będzie miał żadnych ulg, gdyż wywodził się z takiej rasy a nie innej. Kiedy sparował się z Haricottem czy też Beathem, wiedział że nie ma z nimi szans, byli od niego starsi i silniejsi. To samo można było powiedzieć o jego Starszej Siostrze, ucierała nosa wszystkim chłopakom w szkółce. Oczywiście Saiyański opiekun musiał ich pilnować, tak by ci się niechcący nie pozabijali, młode pokolenie musi być dobrze przeszkolone, żeby w przyszłości byli dobrymi Wojownikami. Mijały kolejne dni, miesiące oraz lata, a rok później młody Kourge dowiedział się, że jego kolega ze szkoły Beath, wyruszył na swoją pierwszą misję! To było coś niesamowitego, najwyraźniej miał odpowiednie predyspozycje do wykonania danego zadania. Niestety los tak chciał, że Kenzuran praktycznie w ogóle nie widywał swoich rodziców, dlatego Xander musiał się nimi zajmować, jak nie miał swojej zmiany w szkole. Przyjaciel Rodziny miał nadzieję, że wreszcie młodzież będzie mogła zobaczyć swoich rodziców, ale jeszcze musi minąć kilka lat, zanim to nastąpi. No i musiał jeszcze ogarniać mieszkanie Rodu Shigeki, czasami go to frustrowało, ale tutaj się mógł po części zrelaksować, wreszcie miał pieczę nad młodym pokoleniem Wojowników, które kiedyś na pewno dostąpi zaszczytu bycia w Armii.
Cztery lata Później: Rok 726
Kenzuran dorastając do dziewięciu lat, gdzie jego Siostra oraz rówieśnicy mieli po Jedenaście, zajmowali się częściej domem niż kiedykolwiek. Wreszcie sprzątając akurat domostwo po spędzeniu odpowiedniego czasu w szkole, mogli zobaczyć że drzwi do mieszkania się otwierają. Rodzeństwo mogło zobaczyć Xandera, który dostał wreszcie przepustkę i mógł większy czas spędzić z dziećmi Lisee. Teraz kiedy miał tyle czasu wolnego, Przyjaciel rodziny postanowił ich nauczyć podstaw latania oraz jak strzelać z KI. Młody Kourge natomiast był zainteresowany czymś innym, bo kiedyś widział jak ktoś wystrzeliwuje coś niewidzialnego, Xander wiedział o co może chodzić. Klen wraz z bratem szli w zaparte, każdy z nich kiedy znacznie podrósł, chcieli być najlepsi. Xander widział wielki potencjał w dwojgu, więc miał nadzieję, że ich podopieczni zapiszą ich do Wojska. Przez to, że jak zwykle Lisee i jej mąż nie mieli czasu dla swoich potomstw, najlepszy ich kolega uczył dzieciaki czytania, nauk ścisłych i tym podobnych by miały to i owo w głowie. Pisanie szło im jak po maśle, lecz gorzej było z matematyką, lecz przyjaciel rodziny nie mógł się poddać, musiał wpoić im wszystko by ci z wiekiem czasu mogli sobie jakoś poradzić w przyszłości.
Cztery Lata Później: Rok 730
Młody Saiyanin dorastał na planecie i kiedy doliczył się trzynastu lat, doznał niewielkiej niespodzianki. Niestety wierny towarzysz rodziny wrócił na służbę, lecz dzięki temu że załatwiał przedtem jakieś papierkowe sprawy, które niegdyś Kenzuran je poniszczył, rodzice jego i Klen dostali przepustki. Młody ogoniasty był bardzo uradowany z tego powodu, a nie wiedział co czeka jego i jego siostrę. Kourge wraz z Klen teraz wyczekiwali razem na podwórzu, aż wreszcie zjawili się ich rodzice, Kellan i Lisee. Staruszek dzieci przycapnął przy nich i wytłumaczył im wszystko to co miał im do przekazania. Mieli we czwórkę, wraz z kilkoma kadetami lecieć na bardzo ważną specjalną misję, która tak naprawdę była przykrywką i pretekstem, gdyż udawali się właśnie na ich trening. Powodem było to, żeby zaimponować własnym dzieciom i nie mówić im żadnej prawdy. Kiedy upłynęło kilka godzin, dotarli do pewnego miejsca gdzie było dość sporo wysokich skał i miejsc gdzie można się ukryć. Tam Matka Kenzurana porozstawiał Młodych Saiyan-jinów, gdzie byli także Haricotto oraz Beath, którzy byli pod jej opieką na tą chwilę. Kellan także nie zapomniał o swoich podopiecznych, wszak nie byłoby świetnego widowiska. Kiedy to Ojciec czarnowłosych wojowników szedł trochę do przodu, nagle odskoczył w bok, wraz ze swoją żoną. Niespodziewanie teraz ogoniasty z Klen, musieli stoczyć pojedynki z innymi rodakami, którzy także byli w to wmieszani. Kenzuran i jego siostra wiedzieli, że nie będzie łatwo, ale nie mogli się teraz wycofać, nie kiedy domyśleli się że ich rodzice zaprowadzili ich na trening. Młody Saiyanin mógł się domyślić, że to nie mogła być misja, gdyż jest jeszcze zbyt młody i słaby na tego typu sprawy. Wiedział, że nie dorasta do pięt Fasoli czy Burakowi, a nawet swojej siostrze. Mógł dostrzec, że Beath oraz Haricotto nie wlecieli tak jak pozostali, najwyraźniej lubili walczyć w pojedynkę. Czarnooki starał się chronić, na dodatek tego, jeszcze chciał wspomóc swoją Siostrę, ale ta sobie świetnie radziła, wykorzystywała strategię Przyjaciela Rodziny i miała przewagę nad grupką swoich przeciwników. Chwila jego nieuwagi zgubiła go, gdyż dostał porządnie w brzuch, a potem liścia w twarz. Odleciał trochę dalej, lecz i tak wpadł na skałę, a potem zsunął się po niej na czerwonej glebę. Kiedy syn Kellana uniósł głowę, zobaczył że dwójka młodych pobratymców, stoi nad nim z uśmiechami na twarzy, dali mu porządnie w kość. Młody Kourge gdy tak na nich patrzył, chyba wiedział z kim ma do czynienia, bowiem widział ich niejednokrotnie. Saiyanka o imieniu Niku, była uwielbiana przez Lisee, zaś Kosho był pupilkiem Kellana. Ogoniasty jednak nie zrezygnował, więc podniósł się i z niezbyt szybką reakcją, przeturlał się na bok, ponieważ po chwili wystrzelone w jego stronę zostały dwa pociski ki. Czarnowłosy domyślał się, że panowali nad ki, a on jeszcze miał daleko do tego, gdyż umiał w małym stopniu szybować w powietrzu i w niewiele większym wystrzeliwać podmuchy Ki. Młody Saiyanin syknął, a potem zaczęła się kolejna wymiana ciosów, lecz i tak został pokonany. Teraz, cała grupa wracała i wiedziała tylko, że dali ostry wycisk dzieciakom, które niedługo miały zostać kadetami. Niestety radość długo nie trwała, gdyż po upływie jednego miesiąca, matka Kenzurana musiał wrócić do pracy, lecz nie Ojciec. Kellan miał dość długą przepustkę, by wreszcie na spokojnie oddać swój czas swoim dzieciom. Widział, że od jakiegoś czasu jego syn i Klen nie dogadują się zbyt dobrze. Nie wiedział niestety o co może chodzić, ale może to dlatego że chodziło o ich różnicę mocy? Staruszek musiał rozwiązać sprawę, więc kiedy porozmawiał sobie z córką, dowiedział się o co chodzi. Udał się do syna i dowiedział się takiej informacji, że przepływała przez niego zazdrość. Uważał, że siostra jest lepsza we wszystkim, dlatego teraz nie lubił z nią przebywać, gdyż ta się przechwalała jaka to ona jest silna. Kellan wiedział na czym stoi, dlatego też znowu zabrał dzieciaki ze sobą. Po dotarciu na jakieś pustkowie, bez drzew i skał, Kenzuran dowiedział się że będzie trenował z Beathem. Młody Saiyanin był wtedy na ich masowym treninu, lecz nie miał zamiaru ingerować w trening, gdyż wyglądał dla niego na nieuczciwy. Ojczulek teraz oglądał jak dwóch rówieśników wymieniało się ciosami, ale nadal mimo tego, widział różnicę w tym, że jego syn jest słabszy od swojego kolegi. Oczywiście mając informacje na temat Buraka, wiedział że ten już sporo podróżował po planetach, a był w takim wieku. Widząc że jego pierworodny chcę zmienić strategię, jego sparing partner bardzo szybko przewiduje to co on robi i go bardzo w łatwy sposób kontruje. Kellan się trochę zastanawiał i kazał na chwilę przestać. Usłuchali się jego i wyczekiwali co będzie dalej. Podszedł do nich i wytłumaczył im, a bardziej swojemu synkowi, że jeśli się nie postara, nie dostąpi zaszczytu dostania się do Wojska. Widział na tą chwilę potencjał w Beath'cie oraz swojej córce, ale jego pociecha...no nie wyglądało to zbyt dobrze. Po skończonych ćwiczeniach, podziękował Burakowi za pomoc przy treningu jego syna i odesłał go z powrotem do siebie, a potem powrócił z Kourgem do domu. Wyjmując z tylnej kieszeni Papiery, dał je swojej córce, ponieważ ta pokazywała wielki potencjał, że będzie mogła wreszcie udać się na swoje pierwsze misje. Oczywiście jego córeczka wskoczyła mu w ramiona, co raczej jest rzadkością wśród Saiyan, przez co Staruszek nie spodziewał się takiej reakcji. Natomiast jedna i inna rzecz tyczyła się Kenzurana, który wraz ze swoją taktyką walki i biciem na oślep, nie zdziałał by dużo jako żołnierz Planety Vegety. Ogoniasty zaczął słuchać Ojca i dowiedział się tylko tyle, że będzie mógł iść do wojska, tylko wtedy kiedy przyjdzie na to pora. Niestety Czarnowłosy zrozumiał to i było mu bardzo smutno, na dodatek znowu pojawiło się u niego to co zawsze, zazdrość. Czarnooki wiedział, że siostra wraz z Xanderem w dzieciństwie musiała się nim zajmować, lecz teraz on... wyszedł na tego gorszego. Zerwał z nią kontakt już całkiem, kiedy ta udała się do Saiyańskiego Wojska i zamieszkała w swojej nędznej klitce, wreszcie jego czeka to samo, lecz nie wie dokładnie za ile dni, miesięcy czy też lat. Po opuszczeniu domu przez jego siostrę, Kellan wraz ze swoim Synem byli jedynymi facetami w domu, więc mogli trochę zaszaleć. Zaczęli bić się dla zabawy, albo nawet rzucali w siebie poduszkami, nie mogli być zawsze spięci czy też poważni. Młody Saiyanin wreszcie dostrzegł w staruszku prawdziwego Ojca, który może się rozluźnić i nie przejmować swoją pracą, chociaż na chwilę. Kenzuran był z tego bardzo zadowolony, a nawet cieszył się jak nigdy. Niestety koniec końców, znowu czekały go dalsze szkolenia, które dawał mu jego Ojciec lub Xander, który czasami ich odwiedzał, jak miał czas. Oczywiście Mąż Lisee wreszcie skończył miłe zajęcia z synem i zaczął go ostro musztrować, by ten jednak nie zniszczył reputacji wśród rodziny Shigeki i dostał się do Wojska Vegety.
Rok Później: Rok 731 - Smutek i Gniew
Upłynął kolejny rok i kilka dni, a wraz z tym informacja, że misja Lisee nie powiodła się i poległa w boju. Kiedy Staruszek Kenzurana się o tym dowiedział, nie wierzył po prostu w słowa Xandera, kiedy ten przyszedł ich odwiedzić ze złą wiadomością. Od razu pogonił swojego przyjaciela, a potem usiadł na fotelu i z rękoma na twarzy, starał się dojść do siebie. Nalał sobie Saiyańskiego trunku, który wypił i będąc w wielkiej bezwłady, zaczął niszczyć swoje własne domostwo w potężnym gniewie. Wreszcie skupiając swoją uwagę na swoim Synu, który miał aktualnie miał Czternaście lat, a jego Siostra Szesnaście, widział jak ten samotnie trenuje. Wychodząc do niego na podwórze, pamiętał że jego żona zawsze zajmowała się ich ogrodem, który posiadali i jedynym drzewem, które rosło po jego środku. Wreszcie rosły wojownik wziął się w garść, chlusnął sobie wodą w twarz i wyszedł na podwórko do syna, widząc że ten przerwał swoje ćwiczenie. Ze smutkiem, jak i powagą na twarzy, ogoniasty młodzieniec wiedział że to nie będą miłe wieści. Po usłyszeniu wszystkiego, Młody Kourge nie mógł po prostu w to uwierzyć, przez co padł na kolana i chciał się rozpłakać. Nie doszło do tego. Staruszek powstrzymał go, waląc mocno w twarz, nie było tutaj mowy o czymś takim jak smutek. Przekazał im tylko, że nie ma prawa się mazać, takie są właśnie sytuacje na wojnie, albo z niej wrócisz....albo nie. Zrobiła to ku chwale Planety Vegety, przez co młodzieniec słuchając dalej, bardzo szybko wytarł łzy ociekające z twarzy. Kellan rozmawiając z pewnymi osobami, załatwił tak by Beath miał przepustkę i podjął bardzo ciężkie treningi z jego synem, ten raczej nie miał żadnych zastrzeżeń.
Trzy Lata Później: Rok 734
Kolejne trzy lata bardzo szybko zleciały, przez co Syn Kellana miał za sobą już siedemnaście lat, gdzie jego Siostra dziewiętnaście, jak i rówieśnicy tacy jak Haricotto oraz Burak. Znowu Ojciec Rodzeństwa został wezwany, przez co Xander został poproszony, by dopilnować Młodzieńca, żeby ten nie zaprzestawał swoich treningów. Przyjaciel Rodziny nie mógł odmówić i faktycznie, dalej trenował Ogoniastego, tak by ten wreszcie mógł dostąpić zaszczytu dołączenia do Wojska na Vegecie, by mógł zemścić się na tych, którzy uśmiercili jego matkę, Lisee. Oczywiście dowiedział się także, że jego Siostra także dostała informacja o poniesieniu porażki przez jej rodzicielkę, nie mogła tego znieść na spokojnie. Wymieniając cios za ciosem w otwarte dłonie druha rodziny, można było dostrzec wielką zmianę. Wszystkie te treningi, zasadzki czy tez inne pomysły, które wymyślił Kellan wraz z żoną, naprawdę mu pomogły. Xander widział w nim wielki potencjał i wiedział, że już niedługo dostanie pozwolenie na dołączenie do Wojska Planety Vegety. Miesiące mijały, a przyjaciel rodziny wymyślał to coraz bardziej ostrzejsze treningi oraz zaprosił nawet Beath'a, by ten mu pomagał w jego szkoleniu. Burak także dostrzegł wielką zmianę w Kourge'u, który najwyraźniej zaczął brać trochę walkę na poważniej, a jego blizny, które zostały na jego twarzy przez treningi w dzieciństwie, wiadomo o czym mogło świadczyć. Na domiar tego, poprosił swoich pupilów, czyli Alarę, Runasa i Lenira jako trójka jego ulubionych uczniów, żeby trochę pomęczyli młodego przyszłego żołnierza Vegety.
Rok Później: Rok 735
Kenzuran nawet nie zorientował się kiedy minął cały rok i jako osiemnastoletni kosmiczny wojownik, dowiedział się od przyjaciela rodziny, że jego Ojciec wraz z siostrą zaginęli na jednej z misji. Wieża lotów nie mogła się z nimi w ogóle połączyć, tak jakby ich kapsuły zostały zniszczone, a raczej scoutery, bo to właśnie przez nie się komunikowano. Teraz Syn Lisee wiedział co musi zrobić, nie mógł zawieść rodu Shigeki, ponieważ został on jedyny z rodziny na Krwawej Planecie. Xander przychodząc do niego pewnego dnia, dał mu papiery do wypełnienia, dzięki którym wreszcie dołączy do Wojska Vegety. Wypełniając je bardzo szybko, dostał także specjalną zbroję z elastycznym materiałem, który miał na siebie założyć. Przyjaciel Kellana poklepał po ramieniu chłopaka i kiwnął tylko i wyłącznie głową, dając mu znak że jest już świetnie wytrenowany i może dostąpić zaszczytu stania się jeszcze silniejszym i pomszczenia swoich bliskich. Młody Saiyan-jin zaciskając pięści w białych rękawiczkach, wspominał całą swoją rodzinę, śmierć Matki oraz zaginięcie Ojczulka i Starszej Siostry.Teraz pakując z mieszkania niezbędne rzeczy, przełożył skórzany wór przez swoje ramię, by następnie udać się właśnie do Wojskowych koszar by zacząć życie Żołnierza. Żegnając się na tą chwilę z Przyjacielem Rodziny, wiedział że na pewno czasami się będą widywać, ale tylko pokazując sobie Saiyańskie pożegnanie, łącząc dwa palce ze sobą, Wojownik wyruszył przed siebie by zacząć swoją Historię!
Techniki startowe:
-Flight [Bukujutsu]
-Ki Attack [Kiai]
Umiejętność Startowa: Sztuki Walki 1
Planeta/Miejsce zamieszkania:Planeta Vegeta[/i][/u]
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach