Dragon Ball PBF - Another Universe ~KAI~
ZAMKNIĘTE

Join the forum, it's quick and easy

Dragon Ball PBF - Another Universe ~KAI~
ZAMKNIĘTE

Go down
Murishippo
Murishippo
Liczba postów : 14
Join date : 13/08/2021

MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu) Empty MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu)

Wto Sie 31, 2021 11:12 pm
***
Murishippo
Murishippo
Liczba postów : 14
Join date : 13/08/2021

MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu) Empty Re: MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu)

Wto Sie 31, 2021 11:26 pm
Murrishippo właśnie skończył pracować w polu. Była to ciężka praca od samego rana, toteż teraz odpoczywał pod drzewem. Oparł głowę o pień i drzemał wystawiając się na ciepłe słoneczne promienie. Zamknął oczy i drzemał.
Śniło mu się, że odlatywał z Namek. Zebrała się cała wioska, żeby go pożegnać. Nawet Guru wyszedł ze swojego domu.
Nie leciał długo, już na pierwszej planecie spotkał Nameczan podobnych do siebie. Niektórzy byli niemal identyczni. Inni byli znacznie wyżsi i mieli dłuższe rogi skierowane dodatkowo do góry. Jeszcze inni byli jeszcze więksi, mieli dużo rogów i wielkie podłużne głowy.
Najbardziej jednak podobali mu się ci, którzy nie mieli rogów wcale. Byli cali zieloni, jedynie na głowie, barkach, przedramionach i łydkach mieli różowe wstawki.
Nagle jeden z nich podszedłszy do niego i zamiast się przywitać położył mu na ustach swoją rękę. Była zimna i oślizła. Postać nachyliła się nad nim i zaczęła cicho śmiać.
Murishippo poruszył się niespokojnie, a potem otworzył oczy. Widział ciemność i dalej czuł coś na twarzy. Złapał to ręką i odrzucił.
-Żaba! - zawołał widząc na trawie stworzenie, które odrzucił. Rozejrzał się szybko i zobaczył plecy małego Nameczanina.
Nie mogło być wątpliwości. Dzieciak znowu robił sobie z niego żarty.
Chciał się zerwać i ruszyć za nim szybko, ale ciężki strój to uniemożliwiał. Mógłby go zacząć zdejmować, ale zanim to zrobi dzieciak już się gdzieś schowa.
Ruszył więc za nim biegiem, a właściwie truchtem. Dopiero co się obudził, do tego wcześniej ciężko pracował, nie miał tyle siły co normalnie.
Dzieciak właśnie dobiegło do swojego kolegi i chyba miał zacząć opowiadać jak to kolejny raz udał mu się żart. Gdy jednak zobaczył, że Murishippo nadbiega zaczął ponownie uciekać, a jego kolega z nim.
Normalnie nie miałby problemu, żeby złapać oboje, ale w tym stroju nawet chodzenie było bardzo trudne, a co dopiero bieganie.
Biegł jednak wytrwale i nie miał zamiaru odpuścić. Rozmówi się z żartownisiem raz na zawsze.
Nagle obaj Nameczanie zniknęli. Murishippo rozejrzał się nerwowo nie wiedząc o co chodzi. Dopiero po chwili zrozumiał, że po prostu wbiegli za wzgórze i dlatego zniknęli mu z oczu.
Kiedy sam wbiegł na wzgórze pojawił się jednak nowy problem. Nameczanie się rozbiegli, jeden pobiegł w prawo, drugi w lewo. Cwaniaki. Co więcej nie wiadomo było którego gonić. Z tej odległości i do tego tyłem obaj wyglądali tak samo. Zresztą wszyscy Nameczanie są do siebie bardzo podobni...
Zdecydował się pobiec w prawo. Biegł już teraz najszybciej jak potrafił. Nawet jeśli miałoby to go kosztować wszystkie siły. Nie miał wyjścia. Jeśli będzie za długo gonił pierwszego, to drugi odbiegnie za daleko i już go nie znajdzie.
Po kilku chwilach wytężonego wysiłku udało mu się złapać uciekiniera za kołnierz i unieść do góry.
-To nie ja, to tamten! - wysapał Nameczanin.
Murishippo obrócił go i spojrzał mu w twarz. Faktycznie. Trzeba było gonić tego drugiego. Zawsze pod górkę.
Odstawił Nameczanina na ziemię. Ten momentalnie zrobił przerażoną minę.
-Jak to nie ty to czego się boisz? - Zdziwił się Murishippo.
Nameczanin nic nie odpowiedział. Wskazał tylko ręką w jakimś kierunku.
Murishippo spojrzał tam. Rzeczywiście coś się działo. Walczyły dwa dinozaury, oba ogromne. Jeden dwunożny z małymi przednimi łapkami i wielką paszczą, drugi miał cztery łapy i rogi. Ten z wielką paszczą próbował zjeść tego z rogami i był na dobrej drodze, żeby mu się udało.
-No cóż, tak to jest ze zwierzętami, silniejsze zjada słabsze. Może to nieco okrutne, ale tak już jest. Po prostu na to nie patrz, jeśli to dla ciebie okropny widok.
Jakby na potwierdzenie tych słów mniejszy dinozaur upadł, a większy zanurzył w jego boku swoją wielką paszczę odgryzając kawał mięsa.
-Nie o to chodzi! - wrzasnął Nameczanin.
Murishippo przyjrzał się uważnie i nagle zrozumiał. Tuż koło dinozaura, oparty o skałę stał mały przerażony Nameczanin.
-Leć do wioski - polecił Murishippo złapanemu malcowi.
-Nie umiem latać! - pisnął mały.
-Więc biegnij! To akurat umiesz aż za dobrze - burknął.
Sam ruszył biegiem w kierunku dinozaura. Normalnie byłby tam szybko, ale ten cholerny strój...
Tymczasem dinozaur dostrzegł małą zieloną postać. Chwycił ją w swoją krótką łapkę i podniósł do góry. Jeszcze chwile i go pożre.
Murishippo był już blisko, ale wtedy pojawiła się ta myśl. Czemu ma pomagać komuś kto mu dokucza? Komuś miłemu to co innego. Dlaczego miałby pomagać komuś nie miłemu i do tego samemu ryzykować?
Szybko odrzucił te głupie myśli. Przecież nie może pozwolić, żeby dinozaur odgryzł komuś głowę tylko dlatego, że ten ktoś robi mu głupie żarty.
Dinozaur otworzył właśnie paszczę. Nagle ją jednak z hukiem zamknął.
A właściwie nie on, a Murishippo. Odbił się mocno od ziemi i uderzył go pięścią w szczękę nim ten zdążył włożyć małego Nameczanina do paszczy.
Spadając po tym uderzeniu kopnął mocno w łapę stwora, tak że ten puścił swoją ofiarę.
Murishippo złapał ogonem żartownisia i razem z nim wylądował.
-Uciekaj - rzucił szybko. Na więcej nie było czasu. Potwór już szykował się do ataku. Chciał jednym kłapnięciem paszczy połknąć Demona Morzu, ale ten gładko odskoczył.
Dinozaur zdziwił się, ale szybko zaatakował ponownie. Tym razem Murishippo nie tylko odskoczył, ale też zadał cios podczas odskoku. Czubkiem ogona prosto w oko.
Nie trafił idealnie i z odpowiednią siłą, ale efekt i tak był niezły. Dinozaur przestał atakować i zrobił krok w tył. Wyglądało na to, że zastanawia się co zrobić.
Wreszcie stanął szeroko na dwóch nogach i zaczął bić ogonem w ziemie.
Murishippo zrobił to samo.
Stwór widząc to zrobił kolejny krok w tył. Następnie otworzył paszczę i ryknął głośno.
-RRRRAAAAAAAAARRRRR! - Murishippo nie pozostał mu dłużny i też ryknął z całej siły.
Dinozaur zrobił kolejny krok w tył, przekrzywił głowę i oddalił się pośpiesznie.
Demon Mrozu uśmiechnął się. Pokonanie kogoś znacznie większego, nawet jeśli było to tylko zwierze dawało wiele satysfakcji.
Murishippo
Murishippo
Liczba postów : 14
Join date : 13/08/2021

MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu) Empty Re: MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu)

Wto Sie 31, 2021 11:44 pm
Nagle poczuł, że ktoś go obserwuje. Spojrzał na szczyt skały do której wcześniej przyparty był mały Nameczanin. Nikogo tam jednak nie było.
Wskoczył na szczy i zaczął się rozglądać, ale i tak nie był wstanie nikogo dostrzec.
Czy ktoś go obserwował, czy tylko mu się wydawało? Czy też ten ktoś był na tyle szybki, że zdołał uciec, albo się schować?

Nie było większego sensu się nad tym zastanawiać. I tak nie miał możliwości sprawdzenia tego. Sensowne za to wydawało się rozważenie co zrobić dalej z dinozaurem. Wydawało się, że sprawa jest załatwiona. Odszedł i nie stanowił już zagrożenia. Ale co jeśli jeszcze kiedyś złapie jakiegoś nieostrożnego Nameczanina? Czy nie lepiej byłoby raz na zawsze wyeliminować zagrożenie?
Po chwili zastanowienia stwierdził, że to będzie najlepsze wyjście. Oczywiście nie miał zamiaru eksterminować wszystkich drapieżników na Namek, ale ten konkretny dinozaur już podnosił Nameczanina, żeby go zjeść. Stanowił więc realne zagrożenie.
Zaczął więc gonić swojego przeciwnika. Dystans był spory, a dinozaur poruszał się całkiem szybko, był wszak wielki. To była też jednak jego największa słabość, był widoczny z daleka.
Gdy Murishippo go dogonił ten stał przed wejściem do jakiejś jaskini.
-Nie ma takiego uciekania! Nasza walka nie dobiegła jeszcze końca! - zawołał do zwierzaka.
Zwierz o dziwo nie miał już zamiaru uciekać. Ryknął groźnie po czym zaczął uderzać ogonem o ziemie.
-Taka postawa mi się podoba. - powiedział Murishippo i zaatakował.
Potężny cios pięścią w stosunkowo mała klatkę piersiową sprawił, że dinozaur się zachwiał. Kiedy jednak po zadanym ciosie Demon Mrozu wylądował na ziemi zwierzak już przeszedł do kontrataku.
Walił wściekle wielkim ogonem próbując trafić przeciwnika. Ten jednak odskakiwał szybko unikając wszystkich ciosów. Użycie paszczy też nie pomogło. Dinozaur był znacznie, znacznie, większy, ale też wyraźnie wolniejszy, a trafienie małego, ruchliwego celu niezwykle trudne.
Murishippo sam nie atakował. Czekał. Pozwalał przeciwnikowi się zmęczyć. Strategia była dobra, każdy cios kosztował wielkiego gada mnóstwo energii i szybko zaczął opadać z sił. Wtedy to Demon Mrozu zaczął pojedyncze, szybkie kontrataki. A to uderzył pysk, przed którym chwilę wcześniej odskoczył, a to zaatakował nogi, albo tors.
Po każdym otrzymanym ciosie w zwierzaka wstępowały jakby nowe siły. Atakował mocniej i szybciej, toteż Murishippo koncentrował się na unikach. Jednak równocześnie po każdym takim zrywie dinozaur słabł jeszcze bardziej. Im dłużej walczyli tym był wolniejszy i słabszy. Murishippo zwiększał częstotliwość kontrataków.
Wreszcie odbił się mocno od ziemi i zaatakował z całej siły pięścią w brzuch. Cios wszedł tak głęboko, że atakujący niemal całkowicie schował się w cielsku zwierzaka. Jedynie ogon wystawał.
Wylądował na ziemi i wybił się mocno. Kolejnym ciosem był kop z dołu w szczękę. Następnie wykończył wszystko potężnym ciosem swojego różowego ogona.
Zwierzak padł bezsilnie na ziemie. Nie był wstanie wstać.
Murishippo wszedł na niego i podszedł w stronę pyska.
-Dzielnie walczyłeś, ale nawet mimo mojego stroju nie miałeś szans. Jesteś tylko zwierzakiem, my Nameczanie jesteśmy znacznie silniejsi - oznajmił - no, a przynajmniej większość. - dodał.
Zebrał w ręki energię i uformował z niej Ki Blast. Skierował go w kierunku głowy stwora.
-Wyeliminuje to zagrożenie raz na zawsze - powiedział. Mimo to wahał się. Czuł się z tym jakoś nieswojo. Miał zabić celowo i z premedytacją. Co prawda tylko zwierze, do tego groźne, ale mimo wszystko jakoś dziwnie się z tym czuł.
Nagle w jaskimi coś się poruszyło. Uformował w drugiej ręce Ki Blast i wycelował nim we wnętrze jaskini. Światło pocisku energetycznego oświetliło jej wnętrze.
W głębi jaskini były jaja.
Coś właśnie zaczęło się poruszać w jednym z nich.
-Będziesz mieć małe dinozaury. - powiedział patrząc pod nogi na stwora, który ledwo oddychał. - Więcej groźnych zwierzaków, które mogą kiedyś kogoś zjeść... - dodał, ale już niepewnie.
Jeszcze niedawno wszystko było jednoznaczne. Potwór chciał pożreć Nameczanina. Należało go pokonać i powstrzymać. Teraz jednak, choć był to ten sam potwór sprawa nie była tak jednoznaczna... Tak właściwie to on atakował, a potwór bronił swojego domu i swoich małych. Role niejako się odwróciły. Dinozaur robił to samo co Murishippo pół godziny temu.
Demon Mrozu nie wiedział co zrobić. W jednej chwili już był gotów odpalić ataki, w drugiej zaczął już zmniejszać swoje Ki Blasty.
Co wybrać? Za jednym i za drugim wyborem były dobre argumenty.
Ki Blasty zniknęły, a Murishippo zeskoczył z cielska dinozaura na ziemię.
-Jeśli zobaczę cię kiedyś w pobliżu wioski, te znów oberwiesz - powiedział do stwora stojąc tyłem.

Nagle znów poczuł, że ktoś go obserwuje. Wskoczył szybko na szczyt wzgórza w którym była jaskinia, ale znów niczego nie dostrzegł...
Czyżby miał po prostu zwidy? Może ze zmęczenia?
Nie było sposobu, żeby teraz znaleźć odpowiedź, więc ruszył spokojnie i powoli z powrotem.
@Vados
@Vados
Liczba postów : 86
Join date : 17/07/2021

MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu) Empty Re: MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu)

Sob Wrz 04, 2021 8:46 pm
MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu) Akceptacjadb
Murishippo
Murishippo
Liczba postów : 14
Join date : 13/08/2021

MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu) Empty Re: MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu)

Sob Wrz 25, 2021 4:24 pm
Murishippo odpoczywał na łące niedaleko wioski. Oparł głowę o pień drzewa i patrzył leniwie w górę co chwila przymykając oczy.
Niebo było praktycznie bezchmurne. Bezkresny błękit, przez który tylko czasem przeleciała powoli jakaś chmurka, albo nieco szybciej ptak.
Już niemal usypał, gdy nagle coś zwróciło jego uwagę. Na nieboskłonie pojawiła się jakaś sylwetka. W pierwszej chwili myślał, że to po prostu jakiś Nameczanin leci. Po chwili jednak zorientował się, że postać ma skrzydła. Nie mogła więc być Nameczaninem.
Wstał, przetarł oczy i spojrzał uważniej. Postać nie zniknęła. Co więcej wyraźnie było widać sylwetkę podobną do Nameczanina, ale ze skrzydłami.
Postać zaczęła zataczać nad wioską kręgi, jakby czegoś szukała.
Zaciekawiony Murishippo odbił się od ziemi i zaczął lecieć w jej kierunku. Widział postać coraz wyraźniej. Była ciemnozielona, pokryta jakby łuską i choć podobna do Nameczan to wydała się Demonowi Mrozu znacznie brzydsza.
-Kim jesteś? - spytał zdziwiony. Nigdy nie widział takiego stworzenia na Namek.
-Lepsze pytanie, kim ty jesteś? - odparł stwór wyraźnie zdziwiony - bo przecież nie Nameczaninem.
-Oczywiście, że jestem Nameczaninem! - zawołał oburzony Demon Mrozu.
-Nie jesteś, nie jesteś - powiedział pewny siebie stwór - ale chyba spodobasz się Panu. Jesteś znacznie ciekawszy niż zwykły Nameczanin. Zabiorę cię ze sobą.
Gdy tylko skończył mówić z jego paszczy wystrzelił długi, niebieski jęzor. Natychmiast owinął się wokół rąk i nóg Murishippo całkowicie krępując jego ruchy.
-Puszczaj! - stęknął Demon Mrozu.
Stwór tylko się uśmiechnął i zaczął lecieć w kierunku wybrzeża.
Murishippo próbował się wyrwać ze wszystkich sił, ale uścisk był po prostu zbyt silny. Zrozumiał, że najpierw musi jakoś osłabić siłę uścisku, na przykład zdekoncentrować przeciwnika. Tylko jak? Przeciwnik ciągnął go za sobą, więc mógł go łatwo zaatakować od tyłu. Ale jak to zrobić bez użycia rąk?
Szukał przez chwilę rozwiązania, po czym korzystając z umiejętności latania nagle zbliżył się do przeciwnika, jednocześnie zaatakował uderzeniem Ki w plecy. Nie mógł normalnie wyprowadzić ciosu, ale do tego ataku wystarczyło jedynie obrócić dłoń w kierunku przeciwnika.
Atak z zaskoczenie powiódł się. Uścisk osłabł. Murishippo wytężył wszystkie siły i wyrwał się.
Nim jednak zrobił coś więcej otrzymał potężny cios w twarz i zaczął szybko spadać.
Wyhamować udało się dopiero przed samym uderzeniem o ziemię. Upadł na cztery kończyny niczym kot.
I natychmiast otrzymał uderzenie w plecy.
Przeciwnik leciał za nim i teraz korzystając z okazji uderzył kolanem w sam środek placów.
Demon Mrozu jęknął z bólu. Przeciwnik był silny.
-Pójdziesz teraz ze mną po dobroci? - spytał stwór - czy mam cię uszkodzić jeszcze bardziej? W ostateczności mogę przynieść jedynie jakiś twój kawałek. Rękę, nogę, albo głowę.
-Jeśli myślisz, że poddam się tak łatwo, to się grubo mylisz. - odparł Murishippo wstając powoli.
-To dawaj - powiedział stwór - Myślisz, że masz ze mną jakieś szanse? - dodał zniżając głowę.
MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu) Kawf9x7
Demon mrozu nie czekał dłużej. Rzucił się do ataku zasypując przeciwnika gradem ciosów, z obu rąk i nóg, używał nawet ogona. Nie celował nawet specjalnie, po prostu chciał zasypać przeciwnika gradem uderzeń.
Stwór przez chwilę cofał się blokując praktycznie wszystkie ataki. Tylko kilka doszło celu, ale nie wyrządziły widocznych szkód.
Z czasem jednak przeciwnik zaczął kontratakować i to skutecznie. Demon Mrozu musiał coraz więcej blokować, role zaczęły się odwracać.
Mrishippo przyjmował coraz więcej ciosów, jednocześnie sam już praktycznie żadnych nie zadawał. Jedyny plus był taki, że ciosy, które otrzymywał nie były mocne.
Do czasu, kiedy przeciwnik zrozumiał, że może zadać czysty, potężny cios. Wtedy Murishippo poczuł pięść na podbródku i najpierw jego głowa, a potem i reszta ciała wyleciała górę.
Lot nie trwał jednak długo. Szybko dostał cios w plecy i znów wylądował na ziemi. Tym razem już praktycznie nie amortyzując lądowania.
-I jak? - spytał stwór - Wystarczy?
Murishippo wstał na czworaka.
-Wystarczy - burknął - nie będę już się więcej z tobą bawił - powiedział i zaczął zdejmować ciężki strój do treningu.
Po tym jak skończył, wstał, przeciągnął się i zaatakował znienacka.
Przeciwnik był totalnie zaskoczony. Nie tyle samym atakiem co jego szybkością. Nim się zorientował otrzymał potężny cios łokciem w twarz.
Demon Mrozu nie zamierzał zmarnować tej okazji i znów zasypał przeciwnika gradem ciosów. Teraz były nie tylko szybsze i silniejsze, a też celniejsze.
Nawet kiedy pierwsze zaskoczenie minęło stwór nie blokował skutecznie. Murishippo przy poprzedniej wymianie ciosów poznał już jego bloki i teraz miał dużo łatwiej.
Wiedział jednak, że prędzej czy później przeciwnik zacznie odzyskiwać inicjatywę, postanowił więc skorzystać z okazji i zadać potężną kombinację póki jeszcze miał przewagę. Wyprowadził potężny lewy prosty w brzuch, a potem jeszcze silniejszy prawy w podbródek.
Przeciwnik wyleciał bezwładnie w górę.
Murishippo szybko go wyprzedził i kopnąć z całej siły w głowę. Oszołomiony stwór dalej leciał bezwładnie. Demon Mrozu znów go wyprzedził i z pełnym impetem uderzył kolanem w tył głowy.
Stwór runął na ziemię. Szybka i silna kombinacja ciosów nie pozwoliła mu na żadną reakcję.
Demon Mrozu nie zamierzał jednak poprzestać tylko na tym. Jeszcze nim przeciwnik uderzył o ziemię posłał w jego kierunku Ki blast, a potem następny.
Nim stwór miał szansę się podnieść został zasypany pociskami ki. Murishippo ciskał nimi bez opamiętania aż opadł z sił.
Kiedy to nastąpiło wylądował i obserwował opadającą chmurę pyłu.
Nie było szans, żeby przeciwnik wyszedł z tego cało.
A jednak...
Wynurzył się z chmury pyłu, wyraźnie ranny, ale żywy.
Demon Mrozu poczuł ulgę. Mimo wszystko nie chciał nikogo zabijać. Nawet jeśli tylko się bronił, a przeciwnik był wyraźnie złą osobą.
-Odleć stąd i nigdy nie wracaj - powiedział.
-Ty mały... paskudny... rogaczu... -wychrypiał stwór - myślisz, że zemną wygrałeś?! - wrzasnął.
Nadął się jakby wciągnął za dużo powietrza w płuca. Pochylił do przodu i otworzył paszczę z której wyleciał potężny i szybki atak KI.
Murishippo wiedział, że nie ma czasu na unik. Atak był zbyt szybki. Zasłonił odruchowo głowę przedramionami.
Pozostało jedynie mieć nadzieje, że przeżyje ten potężny atak.
Pocisk jednak przemknął nad jego głową i poleciał dalej.
Prosto w kierunku wioski!
Demon Mrozu zamarł z przerażenia. W wiosce były dzieci, rolnicy, uzdrowiciele. Ten atak mógł ich poważnie zranić, a nawet zabić. Chciał ruszyć i próbować ich zasłonić, ale atak był zbyt szybki. Nie było żadnych szans, żeby zdążył.
Rozległ się wybuch, w miejscu wioski pojawiła się chmura kurzu.
Murishippo upadł bez sił na kolana. Spuścił głowę. Czuł jak oczy mu wilgotnieją. Jeden błąd. Jeden głupi błąd i cała wioska została zniszczona. Gdyby się nie wahał, gdyby walczył dalej, gdyby walczył do końca...
Rozpacz zaczęła powoli przeradzać się w gniew. Podniósł powoli głowę...
I wtedy zobaczył, że w kurzawie widać jakąś postać. Przetarł oczy i zobaczył ją wyraźnie. W jednej ręce trzymała kostur...
-Moori! - zawołał uradowany wstając na równe nogi.
Wójt wioski faktycznie unosił się nad nią. Wszystko wskazywało na to, że przyjął atak na siebie i nikt nie ucierpiał.
Murishippo wiedział, że Moori jest silny, mimo że nie jest wojownikiem. Nie spodziewał się jednak, że jest aż tak silny!
Stwór zgrzytnął ze złości zębami, co sprawiło, że uwaga Demona Mrozu znów skupiła się na nim.
-Mogłeś zabić pół wioski! - wrzasnął Murishippo - dzieci, rolnicy, uzdrowiciele, oni by tego nie przeżyli!
-Ty wiesz, że jesteś strasznie głupi, prawda? - spytał stwór - przecież ja właśnie w tym celu zaatakowałem. Żeby ich zabić!
Demona Mrozu znów ogarnęła złość. Jeszcze większa niż poprzednio. Pierwszy raz w życiu, szczerze z całego serca chciał kogoś rozerwać na strzępy. Pierwszy raz szczerze chciał kogoś pozbawić życia.
Wrzasnął wściekle i zaatakował. Cios w brzuch był tak potężny, że aż plecy stwora się odkształciły. Kolejny atak wysłał go w powietrze.
Murishippo nie przestawał. Wybił się z obu nóg i poleciał za nim. Uderzył obiema rękami w brzuch i tak pchał przeciwnika coraz wyżej i wyżej. W kosmos.
Stwór spróbował się uwolnić i na chwile się udało, ale szybko wokół jego szyi owinął się ogon i zacisnął mocno.
Demon Mrozu ustawił przeciwnika tak, żeby mieć przed sobą jego plecy i lecąc wciąż coraz wyżej i wyżej walił wściekle pięściami w kręgosłup oponenta, który nie mógł już się bronić.
Dopiero gdy poczuł, że przeciwnik dusi się z powodu zbyt wielkiej wysokości zawrócił w kierunku ziemi.
Leciał teraz jeszcze szybciej holując niejako przeciwnika za szyję.
Kiedy był już blisko ziemi machnął z całej siły ogonem i cisnął nim o powierzchnię planety jak szmacianą lalką.
Po wylądowaniu zaczął się nieco uspokajać. Kiedy stwierdził, że już jako tako kontroluje emocje ruszył w kierunku ciała.
-Zawiodłem cię Panie... - wychrypiał stwór.
Czyli jakimś cudem żył jeszcze.
Demon Mrozu ruszył szybciej w jego kierunku.
Nagle z wody wyłonił się dwugłowy Smok Morski. Murishippo przystanął odruchowo.
MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu) XJCnVVC
Tymczasem zwierz wykorzystał okazję i jednym kłapnięciem pożarł umierającego stwora.
Kuzyn Freeza stał zaskoczony tym co się stało. Nim zdążył cokolwiek zrobić Smok Morski już zniknął.
-Wiesz kim lub czym było to stworzenie? - usłyszał za plecami głos Mooriego.
-Nie - powiedział cicho Murishippo - Latał nad wioską, a kiedy się do niego zbliżyłem zaatakował mnie.
-Mówił coś niezwykłego? - dopytywał Wójt.
Demon Mrozu zastanawiał się przez chwilę.
-Mówił, że nie jestem Nameczaninem. Chciał mnie gdzieś zabrać i mówił coś o jakimś Panie... - powiedział niepewnie.
Moori zasępił się.
-To wszystko jest bardzo niepokojące... Muszę o tym porozmawiać z Saichoro...
Murishippo otworzył szeroko oczy. Już sama chęć rozmowy z Guru oznaczała, że sprawa była poważna... Ale użycie imienia Guru Nameczan i ten ton głosu... To wskazywało na coś bardzo, bardzo poważnego...
Murishippo
Murishippo
Liczba postów : 14
Join date : 13/08/2021

MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu) Empty Re: MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu)

Czw Wrz 30, 2021 11:49 pm
Mooriego nie było przez pół dnia. Murishippo nie wiedział czy podróż zajęła mu tak dużo czasu czy też rozmowa z Guru się przeciągała.
Niemniej wrócił i to nie sam. Demon Mrozu zobaczył na niebie dwie sylwetki. Przypatrzył się im uważnie. Jedna należała oczywiście do Mooriego, druga do... Naila!
-To tutaj? - spytał Nail zaraz po wylądowaniu. Moori kiwnął głową.
Strażnik Guru nie powiedział już nic więcej. Ściągnął ubranie i natychmiast wskoczył do wody.
-Co tu się dzieje? - spytał zdezorientowany Murishippo. Musiało to być coś niezwykłego, skoro Nail tu przyszedł zamiast chronić Guru, jak zwykle.
-Skoro i tak już jesteś zamieszany w tę sprawę... - zaczął Moori - widziałeś jak ten Smok Morski zjadł twojego przeciwnika zaraz po tym jak go pokonałeś? Myślisz, że to przypadek?
Murishippo nie zastanawiał się nad tym wcześniej, ale faktycznie. Był to niezwykły zbieg okoliczności...
-No właśnie - odezwał się znów Moori widząc minę Demona Mrozu - uznaliśmy, że trzeba zbadać tego Smoka. To jeden z tropów. Drugim są głębiny w sensie ogólnym. Stwór, z którym walczyłeś musiał pochodzić z morza.
-Nie wyglądał na morskie stworzenie... - mruknął Murishippo.
-Owszem, latał, ale gdyby żył gdzieś na powierzchni to byśmy go już wcześniej widzieli. Tymczasem nikt nie zauważył nigdy podobnego. Żyję już trochę na Namek. Gdyby były tu takie stworzenia, to bym o nich wiedział.
-Może był tylko jeden i się ukrywał? -
zastanawiał się Demon Mrozu.
-Mało prawdopodobne - odparł Moori - Nawet rzadkie gatunki liczą sobie kilkaset, a przynajmniej kilkadziesiąt osobników.
-Myślisz, że może być takich więcej?! -
zawołał Murishippo z niedowierzaniem.
-Tak. Do tego zakładanie, że ten którego spotkałeś był z nich najsilniejszy byłoby naiwne. Dużo bardziej prawdopodobne, że był jednym ze słabszych.
-Powinienem więc pomóc Nailowi!
- zawołał i ruszył w kierunku brzegu.
-Zostań - powiedział stanowczo Moori.
Demon Mrozu stanął jak wryty.
-To przez to, że zawiodłem? - spytał smutno.
-Zawiodłeś?
-Ten atak, który leciał w kierunku wioski... Powinienem go zatrzymać. Gdybyś się nie pojawił... Połowa wioski mogła zginąć przez mój błąd.
-Nie zadręczaj się
- Moori położył rękę na ramieniu Demona Mrozu - Nawet doświadczony wojownik nie przewidziałby, że atak zmieni kierunek. Nie bez powodu arena na której ćwiczą wojownicy jest z dala od wiosek. Podczas walki każdy skupia się na swoim przeciwniku. Walczyć i jednocześnie obserwować otoczenie potrafią tylko najlepsi.
-Postaram się kiedyś być właśnie taki! -
zawołał Murishippo.
-Wierzę, że z czasem staniesz się najlepszym wojownikiem z nas wszystkich - Moori uśmiechnął się.
-Najlepszym? Lepszy nawet od Naila?! - Demon Mrozu nie wierzył.
-Nawet od Naila - Moori pokiwał głową.

Chwilę później Nail, jakby słysząc, że o nim mówiła wyłonił się z wody. Trzymał w ręce sporych rozmiarów czerwony przedmiot.
Podszedł z nim do Mooriego.
-Trochę się za tym Smokiem naganiałem. Miał to przyczepione do piesi. Być może za pomocą tego kamienia ktoś wpływał na zachowanie stworzenia.
Moori wziął czerwony kryształ i obejrzał dokładnie.
-Bez wątpienia jest w nim jakaś magia... - ocenił - będę musiał to pokazać Guru.
-Wydawało mi się też, że widzę jednego z tych stworów, ale nie miałem już powietrza. Wrócę to zbadać. Może uda mi się jakiegoś złapać.
Moori kiwnął głową. Nail wskoczył ponownie do wody.
Murishippo siedział na brzegu od czasu do czasu wymieniając kilka zdań z Moorim dla zabicia czasu. Nail wyłaniał się z wody raz, za razem, ale nie wychodził na brzeg, tylko nurkował ponownie.
-Chyba coś znalazłem - odezwał się po kolejnym wynurzeniu - widziałem kilka tych stworów, a może to był jeden i ten sam... W każdym razie widzą mnie z daleka i uciekają. Ale śledziłem jednego i chyba znalazłem w głębinie jaskinie. Spróbuje ją zbadać.
-Dobrze, ale bądź ostrożny! -
polecił stanowczo Moori.
Nail zniknął ponownie i nie pojawiał się bardzo długo.
Nagle na powierzchni zaczęły pojawiać się bąbelki powietrza.
Chwilę później z wody wyłoniły się zielone plecy. Nail leżał głową w dół.
Murishippo natychmiast rzucił się do wody i wyciągnął go.
Na szczęście zaraz po wyciągnięciu Nail zaczął kaszleć, wypluwać wodę i samodzielnie oddychać.
-Co się stało? - spytał wystraszony Moori.
-Przeceniłem swoje siły - przyznał Nail przepraszającym tonem - jest jaskinia, chyba... ale wejście to jakiś labirynt. Wpłynąłem tam, ale było dużo różnych korytarzy. Potem chciałem wrócić i nie mogłem znaleźć drogi powrotnej. Albo to moja wyobraźnia, albo te tunele się pozmieniały w międzyczasie...
-Czyli nie ma możliwości, żeby zbadać czy tam coś jest? -
Moori zasępił się.
-Jest... - powiedział Nail niepewnie - gdybym nie próbował wracać, tylko szukał dalej... Tam powinno być jakieś powietrze, gdzieś dalej.
-A jeśli nie ma? Jeśli tam jest tylko woda, jeśli nie ma żadnej przestrzeni wypełnionej powietrzem? -
spytał Murishippo.
-Wtedy Guru będzie potrzebował nowego strażnika - zażartował Nail, ale nikomu nie było do śmiechu.
-Absolutnie się na to nie zgadzam - powiedział Moori - musimy znaleźć inny sposób.
-Jaki? -
spytał Nail - nikt nie jest wstanie wstrzymać oddechu dłużej niż ja. Może gdybym zaczął to trenować i do tego szybsze pływanie, to za kilka tygodni...
-Nie musimy czekać -
przerwał mu Demon Mrozu - ja mogę cały dzień spędzić w wodzie bez wynurzania się.
Moori zamyślił się.
-To może być niebezpieczne...
-Dałem radę z jednym stworem. Nawet jeśli spotkam jakiegoś silniejszego to najwyżej ucieknę. Dam radę to zrobić nawet, jeśli byłby dużo silniejszy.
-Dobrze, ale znajdź tylko drogę do jakieś pustki powietrznej, oznacz ją, albo zapamiętaj i wróć po Naila.
-Spróbuje tak właśnie zrobić -
przytaknął Murishippo.

Nail wytłumaczył mu gdzie ma nurkować i Demon Mrozu wskoczył do wody.
Płynięcie było nudne i powolne, mimo że dzięki pomocy ogona przemieszczał całkiem sprawnie.
Wreszcie zobaczył wlot jakiegoś tunelu. Gdy do niego wpłynął zawahał się jednak. Nail mówił, że korytarzy było wiele. Tymczasem on widział jeden.
Po namyśle wzruszył jednak ramionami i wpłynął do niego. Używał teraz tylko rąk i nóg. Ogonem rył bruzdę w ścianie wąskiego tunelu, żeby zaznaczyć drogę dla Naila.
Nagle woda się skończyła. Dosłownie jak nożem uciął. Wstał, odwrócił się. Był w tunelu wypełnionym powietrzem. Przed sobą miał ścianę wody. Wyglądało to tak, jakby w poprzek tunelu była niewidzialna ściana, która zatrzymywała wodę.
Dotknął tafli, zanurzył rękę. Nie czuł żadnej ściany.
Coś tu było bardzo nie tak. Czemu Nail to nie dotarł? Tunel był krótki. Do tego był pojedynczy. Dlaczego Strażnik Guru widział ich kilka, a Demon Mrozu tylko jeden?
Usłyszał jakiś hałas, odwrócił się.
-Ktoś tu jest? - spytał ruszając w kierunku dźwięku.
Hałas wzmógł się, ale jednocześnie oddalał. Murishippo zaczął biec.
Po chwili dostrzegł skrzydła. Jeden ze stworów, podobny do pierwszego, z którym walczył jak bliźniak uciekał tunelem.
-Stój! - zawołał Demon Mrozu.
Uciekający zignorował jego wezwanie.
Murishippo rzucił więc w niego Ki blastem nie przestając gonić.
Po otrzymaniu ciosu pociskiem w plecy stwór odwrócił się i zaatakował.
Demon Mrozu był jednak na to gotowy. Zablokował i szybko przeszedł do kontrataku. Stwór wydawał się sporo słabszy od swojego bliźniaka. A może to Murishippo stał się silniejszy?
Stwór obrywał i cofał się, ale nie poddawał.
Nagle ze ścian tunelu zaczął się wydobywać zielony gaz. Gęsty, widoczny gołym okiem.
-Mnie to osłabi, ale ciebie zabije - zachichotał stwór.
Gaz jednak nie zrobił na Demonie Mrozu żadnego wrażenia.
-To niemożliwe! - zawołał skrzydlaty - to powinno powalić KAŻDEGO Nameczanina!
Murishippo wzruszył ramionami.
-Ja zawsze byłem wyjątkowy - powiedział i uśmiechnął się szeroko. To stwierdzenie bardzo mu się spodobało.
Stwór rzucił się do wściekłego ataku, ale miał rację. Gaz osłabił go. Nie był już dla Demona Mrozu żadnym wyzwaniem. Po kilku ciosach padł nieprzytomny.
Murishippo przeskoczył ogłuszonego przeciwnika i ruszył dalej.
Tunel ciągnął się dalej i dalej.
Nagle ze ścian wystrzeliły jakieś strzały. Demon Morzu uniknął części, ale było ich tak dużo, że wiele wbiło się w jego skórę.
Na szczęście nie spowodowały głębokich ran. Weszły płytko. Murishippo usiadł i zaczął je wyciągać. Przy okazji zaczął oglądać uważniej tunel. W tym miejscu był sporo węższy. Nail musiałby się tutaj czołgać, albo przynajmniej iść na czworaka. w takiej pozycji unikanie strzał wcale nie poszłoby mu lepiej, a zapewne nawet gorzej...
Po wyjęciu pocisków wstał. Trochę kręciło mu się w głowie. Czyżby przez te strzały? Ale przecież rany, które spowodowały były bardzo płytkie. Trudno było je nawet nazywać ranami. Bardziej były to skaleczenia.
Niemniej Demon Mrozu ruszył dalej. Po chwili szybkiego marszu dostrzegł, że tunel się rozszerza, a na jego końcu widać było jakąś jaskinie.
Ruszył biegiem i po chwili znalazł się w jakimś pomieszczeniu.
Przy ścianach stały szafy z książkami. Był też stół z paleniskiem, garem i jakimiś kolbami.
Murishippo nie przyglądał się temu wszystkiemu, bo jego uwagę przykuł osobnik siedzący za biurkiem. Czytał jakąś grubą księgę. Miał białe włosy, jego twarz też była prawie biała. Jakby nigdy w życiu nie widziała słońca. Na nosie miał okulary o grubych szkłach.
Postać spojrzała na Murishippo otwierając usta, ale nie wydobył się z nich żadne dźwięk. Jakby chciał coś powiedzieć, ale zamilkł, bo przed nim nie stała osoba, której się spodziewał.
-Jak się tu dostałeś? - spytał wreszcie wyraźnie zaskoczony - gaz, trucizna, to powinno zabić każdego Nameczanina. Ba Nameczanin powinien zgubić się w labiryncie iluzji i wcale tu nie wpłynąć.
Wstał, odsuwając krzesło i zdejmując okulary.
-No tak! - zawołał jakby triumfalnie przyglądając się przybyszowi. Najwidoczniej okulary służyły jedynie do czytania i przez nie nie widział wyraźnie z daleka. - Ty nie jesteś Nameczaninem!
-Oczywiście, że jestem Nameczaninem! - oburzył się Demon Mrozu.
Postać zmarszczyła brwi.
-Jesteś Furosutodēmon, idioto. Czy ty kiedyś się widziałeś w lustrze albo chociaż kałuży? Nie widzisz, że wyglądasz inaczej?
Murishippo machnął ręką.
-Różnie się trochę od innych, ale co z tego? Motylki też są różne, mają różną wielkość i kolory, ale wszystkie są motylkami.
Blado-skóry wybałuszył oczy.
-Ty udajesz, czy naprawdę jesteś taki głupi?! - gospodarz wyraźnie tracił cierpliwość - Freeza cię przysłał? Planuje podbić Namek?
-Kto to jest Freeza? -
spytał zdezorientowany Demon Mrozu.
-Czyli jesteś debilem - stwierdził Bladolicy z pełnym przekonaniem - a ja na debili czasu nie marnuje. Chwycił stojący obok kostur. Wykonał nim ruch jakby mieszał w wielkim garze gulaszu po czym uderzył trzonkiem w ziemie.
-Żegnam! - powiedział. Wszystko zafalowało i zaczęło znikać nim Murishippo zdarzył cokolwiek zrobić.
poczuł, że spada.
@Vados
@Vados
Liczba postów : 86
Join date : 17/07/2021

MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu) Empty Re: MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu)

Sob Paź 09, 2021 12:40 am
MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu) Akceptacjadb
Sponsored content

MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu) Empty Re: MURISHIPPO (i fantastyczna emancypacja pewnego Demona Mrozu)

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach